czwartek, 27 czerwca 2013

TVP kontra PR - no comments

W związku z opublikowanym przeze mnie wczoraj postem na temat listu Rady Pracowników TVP do premiera Donalda Tuska, między innymi dotyczącego finansowania TVP, pozostawiając sprawę bez komentarza, przytaczam co dziś piszą Wirtualne Media: "650 mln zł z abonamentu w 2014 roku. Większość trafi do TVP. KRRiT podała, że przyjęta prognoza wpływów abonamentowych na rok 2014 na poziomie 650 mln została określana na podstawie kwoty przychodów z abonamentu w 2013 r. Aktualna prognoza na ten rok mówi właśnie o 650 mln zł wpływów, chociaż w czerwcu ub.r. Krajowa Rada prognozowała, że z abonamentu wpłynie w tym roku raptem 401 mln zł. Wpływy abonamentowe są obecnie większe m.in. za sprawą poprawy skuteczności Poczty Polskiej w ściąganiu zaległych opłat za minione lata. Zgodnie z wtorkową decyzją KRRiT, 54,46 proc. wpływów abonamentowych za 2014 rok trafi do Telewizji Polskiej, podczas gdy w latach poprzednich udział TVP w przychodach abonamentowych wahał się od 44 do 45 proc. (w tym roku wynosi 44,89 proc.) Po otrzymaniu przez TVP kwoty 354 mln zł, dalsze środki będzie dzielone jeszcze korzystniej dla telewizji, bo otrzyma ona z nich 90 proc. (w br. udział TVP w nadwyżce to 40 proc.). O zwiększenie udziału TVP we wpływach abonamentowych apelował w listopadzie ub.r. w liście do przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka prezes TVP Juliusz Braun. Argumentował on, że prowadzenie działalności telewizyjnej wymaga nieporównywalnie wyższych nakładów niż w przypadku prowadzenia rozgłośni radiowej, a koszty realizacji misji publicznej ponoszone przez TVP są czterokrotnie wyższe niż w przypadku spółek radia publicznego (więcej na ten temat). - Te proporcje są znacznie bardzie sprawiedliwe niż w ostatnich latach - poinformowało nas wczoraj biuro prasowe TVP, poproszone o komentarz do decyzji KRRiT. Jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że telewizja uważa, że powinna otrzymywać jeszcze więcej z abonamentu. W związku z przesunięciem części środków do TVP, mniej procentowo otrzyma Polskie Radio. W przychodach abonamentowych za 2013 roku udział PR to 29 proc., a w 2014 roku wyniesie on tylko 24,31 proc. (do kwoty 158 mln zł, z nadwyżki radio otrzyma bowiem tylko 6 proc.) - Na pewno nie jest to decyzja, która nas cieszy - mówi nam Radosław Kazimierski, rzecznik prasowy Polskiego Radia. - Polskie Radio to najbardziej misyjne medium w Polsce, skrupulatnie wykonujące swoje funkcje społeczne, oferując w zróżnicowanej formie program najwyższej jakości. Osiągamy to jednak, przede wszystkim, dzięki środkom abonamentowym. Coraz szersze poszukiwanie reklamodawców wiązałoby się z koniecznością stopniowej komercjalizacji programu, co byłoby zaprzeczeniem idei medium publicznego - mówi Kazimierski. Podkreśla on, że w spółce udało się zrównoważyć w 2012 swoje finanse i osiągnęła dobre wyniki. - Wszystko wskazuje, że podobnie będzie w roku bieżącym - dodaje. Zmniejszy się też udział spółek radiofonii regionalnych we wpływach z abonamentu. W 2014 roku otrzymają one 21,23 proc. przychodów abonamentowych, podczas gdy tegoroczny ich udział w abonamencie wynosi 25 proc. - Na zmianę proporcji finansowania pozwoliły wpływy abonamentowe szacowane na rok przyszły na poziomie tegorocznym i wnikliwa analiza planów programowo-finansowych wszystkich spółek mediów publicznych - mówi Wirtualnemedia.pl Jan Dworak, przewodniczący KRRiT. Wykazała ona stabilną sytuację ogólnopolskiego i regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. - Do tego doszło znaczne zmniejszenie wartości rynku reklamy telewizyjnej, źródła, które do niedawna pozwalało uzupełnić TVP braki finansowania publicznego - niestety, za cenę coraz większej komercjalizacji, czyli banalizacji programu. To były zasadnicze okoliczności podjętej przez KRRiT decyzji, w wyniku, której radio otrzymało finansowanie wszystkich istotnych zadań, natomiast TVP otrzyma kwotę zdecydowanie wyższą niż dotąd, która - mamy nadzieję - pozwoli na osiągnięcie stabilnej pozycji finansowo-ekonomicznej - tłumaczy Dworak."

środa, 26 czerwca 2013

Pracownicy TVP apelują do Premiera...

Wszystkim, którym jest bliski problem mediów publicznych, a więc tych, które winny być wyznacznikiem przekazywania rzetelnej, prawdziwej i sprawdzonej informacji, bezstronności, pluralizmu, obiektywizmu i kultury przekazu, a więc profesjonalizmu zawodowego proponuję zapoznać się z poniższym tekstem, który ukazał się dziś w Wirtualnych Mediach. Skala cynizmu zawarta w piśmie Rady Pracowników Telewizji Polskiej do premiera Donalda Tuska – a każdy oglądający telewizję publiczną, bo o tej mówimy obserwuje na co dzień jej propozycje - sięga zenitu ze strony tych, którzy dziś te media publiczne tworzą i którzy w taki sposób bronią swego status quo. „Obowiązujące zapisy dotyczące ściągalności abonamentu od odbiorników radiowych i telewizyjnych są w tej chwili nieskuteczne i odbiegają od rozwiązań stosowanych w tym zakresie w innych krajach. Są również anachronizmem ze względu na mechanizm zbierania - czytamy w liście Rady Pracowników. W swoim oświadczeniu podkreśla ona także, iż „trudna sytuacja finansowa mediów publicznych w Polsce wymaga zdecydowanych działań, dyskusje trwają zbyt długo, a brak decyzji może zbliżyć nas do stanu telewizji greckiej” (z powodu ogromnego marnotrawstwa greckie media publiczne zamknięto kilka tygodni temu). - Nie możemy uwierzyć, że brakuje „woli politycznej” do ratowania mediów mających realizować w społeczeństwie zapisane w ustawie upowszechnianie edukacji obywatelskiej, udostępnianie dóbr kultury i sztuki, ułatwianie korzystania z dorobku nauki, oświaty, sportu, wreszcie dostarczanie rzetelnej, wszechstronnej informacji - pisze Rada Pracowników w liście. Przypomina ona, że jej członkowie brali udział w “wielu zespołach pracujących nad nowoczesnymi rozwiązaniami w tej kwestii i są gotowi w każdej chwili podzielić się wynikami tych prac”. „Wynikami prac” dzieliły i dzielą się kolejne ekipy i co z tego wynika? Mamy wprawdzie mnóstwo wspaniałych specjalistów od mediów, tylko co z tego wynika? Dokładnie nic. Eksperci są zasłoną dymną dla działań o charakterze zamulającym prawdę i faktyczne utrzymanie się na stołku wszystkich tych, którzy do pracy w telewizji się dorwali i są reprezentantami mocodawców politycznych oraz – co gorsza - miernego i żenującego poziomu dziennikarskiego przekazu, który zresztą wzbudza wątpliwości czy to już jest przekaz dziennikarski, czy zwykłe, pospolite gadu gadu o pseudointelektualnym zabarwieniu. Ktoś kiedyś powiedział, że aby polskie media uzdrowić należy je zburzyć, zaorać i zbudować od nowa. Byłam i jestem za. Sprawa ściągalności abonamentu sprawy nie rozwiązuje, bowiem podwyższenie jego ściągalności przynosi tylko dalsze trwanie na stanowiskach tych, którzy za ich upadek są odpowiedzialni i którzy mając go do dyspozycji dalej będą fundować nam powtórki jedynie słusznych filmów, seriali i innych programów, nie proponując nic w zamian. Fakt, że nie powstają nowe, wartościowe programy, że telewizja pozbawiona jest interesującego kina (vide np. brak funduszy na zakup znakomitego filmu "Generał Nil" i kilku innych), edukacji na adekwatnym do czasów poziomie, rozrywki nie tylko dla troglodytów, świadczy o tym KOGO aktualnie ta instytucja zatrudnia. Wystarczy popatrzeć i posłuchać tzw. korespondentów w Wiadomościach, Panoramie czy Teleekspresie, którzy są znakomitym przykładem braku przygotowania warsztatowego i profesjonalizmu, czego znakomitym przykładem np. informacja w Teleekspresie z organizowanego przeze mnie koncertu słuchaczy z okazji 50. lecia pracy przy mikrofonie Piotra Kaczkowskiego - to tylko jeden malutki z setek, czy nawet milionów przykładów. Większość obecnych na wizji pokazuje jak bardzo się do pracy w telewizji nie nadaje i jaki poziom intelektu reprezentuje, ale to pewnie zastępy Wszystkich Znajomych i Przyjaciół Królika, zajmujących nagminnie miejsce wyrzucanych z dnia na dzień pracowników z wieloletnim stażem, bez zachowania formalnych procedur, by o przyzwoitości zapomnieć, za to doświadczonych i znających rzemiosło warsztatowe, o którym dziś nikt nie pamięta, a raczej nie bierze go pod uwagę. Abonament na którym wzbogaca się druga do zaorania instytucja czyli Poczta Polska, to ani podatek, ani żaden inny ściśle określony prawem instrument, który nie występuje w zapisie o dyscyplinie funduszów publicznych, w związku z czym nie podlega konieczności ścisłego z zachowaniem konsekwencji, przy stwierdzeniu nieprawidłowości, rozliczania. Co powoduje, że radio i telewizja o niego zabiega, bo stanowi doskonałe narzędzie dla bezkarnie żonglujących publiczną gotówką swawolnych Dyziów (czytaj dyrektorów). Problem ten "badałam" swego czasu, kiedy występowałam w obronie Programu 3 PR, który też niestety nie jest tym, którym był do 2000 roku i nadal pozostawia wiele do życzenia. Do dziś przechowuję odpowiedź ówczesnego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych w tej sprawie. Telewizja publiczna traktuje widza w taki sam sposób jak politycy swoich wyborców – jako automaty do głosowania, czytaj pionki w swojej cynicznej, zakłamanej, bezwzględnej, pełnej pychy grze. Jak piszę poniżej - nie jako partnera, często inteligentniejszego od owych „wybrańców narodu”. Partnera zasługującego na szacunek, bo posiadającego szare komórki (nie do wynajęcia, tylko do myślenia) i płacącego abonament, by utrzymać zgraję niedouczonych „fachowców”, zapewniając im lukratywne telewizyjne „kontrakty”, a potem odprawy. W sytuacji kryzysu porozumienia i zachwiana ich pozycji błyskawicznie przewrotnie podpierają się „misyjnym” językiem, nośnymi hasłami, po czym natychmiast po zażegnaniu niebezpieczeństwa odejścia o owej statutowej (czytaj konstytucyjnej) misji zapominają. Tak więc czytając dziś WM pozostaję przy swoim zdaniu, że im mniej abonamentu, tym prędzej do zaorania instytucji służącej wyłącznie partykularnym interesom grupy rządzącej, nie polskiemu widzowi z ambicjami traktowania go jako partnera, nie hamburgerowego głupka. http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/pracownicy-tvp-apeluja-do-premiera-brak-decyzji-moze-zblizyc-nas-do-stanu-telewizji-greckiej