wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt i Dosiego Roku!

W Bożego Narodzenia dni urocze, niechaj szczęściem serce gra, niech zdrowie dobrze Was otoczy i na dni przyszłości 2014 roku trwa!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

LIST OTWARTY DO PREZESA ZARZĄDU POLSKIEGO RADIA ANDRZEJA SIEZIENIEWSKIEGO

LIST OTWARTY DO PREZESA ZARZĄDU POLSKIEGO RADIA ANDRZEJA SIEZIENIEWSKIEGO Szanowny Panie Prezesie! Zbliżający się koniec roku w naturalny sposób staje się powodem do podsumowań, co niniejszym staje się i moim udziałem. Znane Panu Prezesowi moje kilkumiesięczne zabiegi o spotkanie z Panem spełzły na niczym, co rozumiem dwojako: jako przejaw lekceważenia spraw, które te starania spowodowały i jako bezpośrednio objawianą niechęć do mnie jako osoby niemającej trudności z mówieniem niewygodnej dla dobrego samopoczucia prawdy. Zarówno w czasach pierwszej Pana kadencji jak i obecnie, skutecznie unika Pan spotkań ze słuchaczami Trójki, do których od 1974 roku się zaliczam, a jednocześnie deklaruje Pan otwarcie na ich spostrzeżenia, uwagi, propozycje, a nawet żądania. Nie będę komentować co taka postawa przypomina, za to pragnę zwrócić uwagę, że m. in. dzięki nam, słuchaczom opłacającym abonament może Pan piastować stanowisko prezesa radia publicznego, które winno prezentować stosowny do tej roli poziom. Słuchacze, nie tylko Programu 3, winni być naturalnymi partnerami misyjnych działań władz Polskiego Radia, zwłaszcza w czasie zmasowanej hamburgeryzacji kultury. Funkcja prezesa Polskiego Radia jest funkcją publiczną, nie działa Pan zatem w zamkniętej prywatnej przestrzeni, a w szeroko pojętej przestrzeni publicznej, która nie może ograniczać się do comiesięcznego pobierania wynagrodzenia za pracę, ale realizacji oczekiwań polskiej – niezależnie od wieku – inteligencji słuchającej radia publicznego. Co za tym idzie nie tworzy Pan radia dla siebie czy wydumanych w zależności od sytuacji w zaciszu gabinetu „targetów”, ale dla szerokiego grona odbiorców, zróżnicowanych wiekowo oraz światopoglądowo. Zmieniająca się sytuacja na rynku mediów publicznych po wprowadzeniu do obiegu mediów komercyjnych, szereguje grupy odbiorców, w tym radia publicznego właśnie, które z założenia i działań statutowych ma – mówiąc wprost – trzymać poziom. A niestety nie trzyma. Zmiana na stanowisku dyrektora Programu 3 w 2000 roku spowodowała ostry zjazd w dół dotychczasowego poziomu elitarnej anteny, co niebezpiecznie zbliżyło ją programowo do stacji komerycjnych, choć nadal była finansowana z abonamentu! Do chwili obecnej nie udało się przywrócić Trójce poziomu z 2000 roku, mimo wielu inicjatyw słuchaczy, broniących inteligenckiej anteny, a odrzucanych a priori przez władze PR. Wśród inicjatyw była propozycja zorganizowania przez zarząd PR panelu z udziałem słuchaczy i dziennikarzy radiowych cieszących się powszechnym szacunkiem. Panel miał z pomocą bardzo serio i odpowiedzialnie traktujących to wyzwanie, doskonale przygotowanych słuchaczy, wskazać kierunki ich oczekiwań, by prezes Polskiego Radia mógł wybrać propozycje zgodne z różnorodnością ich potrzeb. Wszak to dla nich – podobno!? – Trójka istnieje. Naturalnie nic z tego nie wyszło, bo słuchacze nie otrzymali zgody ani od Pana poprzednika Eugeniusza Smolara, winnego nieodwracalnych zmian na gorsze kultowej anteny Polskiego Radia ani urzędującego wtedy po raz pierwszy w tej roli Pana, Panie Prezesie. Podjęta przez nas, przesłana władzom PR, znakomicie przygotowana w obszernym „Raporcie o zmianach w Trójce” Leszka Kraszyny i dokumencie nazwanym Białą Księgą, będącym pracą zbiorową przygotowaną przez Magdę Klementowicz, próba współpracy programowej nie ujrzała światła dziennego. Nie można zapominać, że solidaryzowali się z nami dziennikarze Trójki, dziś tam już niepracujący, bowiem nie znajdowali się w gronie słusznych Przyjaciół Królika, dla których jej poziom był równie ważny jak dla nas, ale z obawy o utratę pracy musieli zachowywać się dyskretnie. Do Zarządu Polskiego Radia, Rady Nadzorczej, Rady Programowej, Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz prezydenta, premiera, Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Artystów, znanych dziennikarzy, prasy docierały (i docierają do dziś) listy, także otwarte, będące indywidualnym lub grupowym głosem krytycznym słuchaczy Programu 3 PR. Niektóre podpisane przez osoby powszechnie szanowane, które również nie godziły się z taką ostrą jazdą Trójki w dół. Jednak im lepiej słuchacze byli przygotowani, tym mniej zainteresowania ze strony Pana Poprzednika, Pana Następców, no i Pana, Panie Prezesie, dwukrotnie pełniącego tę zaszczytną i odpowiedzialną funkcję. Pomysł panelu odszedł w niepamięć, a Trójka nawet po odejściu czołowego Wizjonera polskiego radia publicznego nie dawała i co gorsza nadal nie daje – nadziei na poprawę. Krótką zmianę na lepsze przyniósł wybór na stanowisko dyrektora Programu 3, Krzysztofa Skowrońskiego, który odwzajemnił nadzieje słuchaczy życzliwą reakcją na ich – protestujących, choć już w znacznej mierze rozproszonych – stanowisko. Owa krótka zmiana na lepsze i równie szybko następująca zmiana znów na gorsze, po odwołaniu Krzysztofa Skowrońskiego i związanym z tym odejściem kolejnej grupy powszechnie szanowanych dziennikarzy, pociąga za sobą już tylko stały spadek jakości programu. Zastąpienie bowiem kilku pokoleń profesjonalistów osobami miernymi ale wiernymi, z wadami wymowy, w większości bez kart mikrofonowych, ale za to z gwiazdorskimi pretensjami sprawia, że Program 3 PR zyskał miano najlepszego programu wśród rozgłośni komercyjnych, co nawiasem mówiąc, bezwstydnie cieszy obecną dyrektor. Powstaje zatem uzasadnione pytanie: o co chodzi władzom Polskiego Radia, których naczelnym zadaniem jest wysoki poziom realizowania misji, której próżno szukać na antenie? Fakt, że nie życzył Pan sobie mojej, wiernego i od wielu lat krytycznego słuchacza, obecności w swoim gabinecie nadal nie zwalnia Pana Prezesa z odpowiedzialności za realizację statutowych zadań radia publicznego, determinowanych: merytorycznym przygotowaniem kandydatów, spełnianiem przez nich kryteriów formalnych, posiadających twórczą i kreatywną osobowość, nieprzeciętną, wyrafinowaną inteligencję, radiowy głos, brak wad wymowy. A może stało się tak dlatego, że po raz drugi wyprzedzając Polskie Radio byłam znów organizatorką koncertu, tym razem z okazji 50. lecia pracy przy mikrofonie mojego i milionów słuchaczy muzycznego Guru, Profesjonalisty najwyższej klasy, dla zagranicznych mediów Osobowości Radiowej Wszech czasów, co Pana, Panie Prezesie w najmniejszym stopniu nie zainteresowało, bo – mimo wystosowanego z odpowiednim wyprzedzeniem zaproszenia – nie tylko nie wziął Pan udziału w koncercie, nikogo w swoim zastępstwie nie delegował, ba!, nie przekazał Pan nawet kilku słów gratulacji na piśmie!!! Czy nie każdemu dostępne nieprzerwane 50. lat nienagannej antenowo pracy, pracy niemierzalnej gdy chodzi o jej kulturowe walory, nie czyni Jubilata wystarczająco godnym odpowiedniego, z najwyższym szacunkiem traktowania przez bezpośredniego przełożonego? Czy to aby nie czas, by zaniechać ostracyzmu zawodowego wobec Jubilata i np. wyjść naprzeciw nieartykułowanym oczekiwaniom Diamentu Polskiego Radia oraz artykułowanym oczekiwaniom słuchaczy, by w zgodzie z pierwowzorem wydłużyć czas tak chętnie słuchanej Jego audycji, że przywiązanie do niej sprawiło powołanie Stowarzyszenia Słuchaczy Audycji Osobowości Radiowej Wszech czasów? Czy taki jubileusz nie jest wystarczającym powodem by przejawy mistrzostwa autokreacji dyrekcji Trójki w umacnianiu Klubu Przyjaciół i Miłośników Królika zamienić na kontynuację jej złotych lat i przywrócić to, co stało się aktualnie niedoścignionym, ale wciąż aktualnym wzorem? Tajemnicą poliszynela jest rzekome jednomyślne poparcie przez (odpowiednio dobrany) zespół obecnej dyrektor Trójki, by po krótkiej banicji wróciła na wymarzony funkcyjny stołek. Wszyscy, którzy maczali palce w na zamówienie powoływanym związku zawodowym pełnią swe niezbywalne role, a antena aż trzeszczy od tych pseudo dziennikarskich miernot, bo tym samym wyeliminowała tych, którzy stanowili jej mocną stronę. Tajemnicą poliszynela jest także sposób traktowania Narodowego Skarbu, który poza sympatią słuchaczy posiada niezaprzeczalny, za to będący przedmiotem zawiści, talent. Zastanawia fakt dlaczego właśnie przyznany Honorowy Złoty Mikrofon Polskiego Radia nie znalazł się w rękach Uśmiechniętego Głosu?! W ostatnich dniach chwalił się Pan, Panie Prezesie w Wirtualnych Mediach superatą w kasie radia na koniec roku. Może to więc najwyższa pora, by wzorem cywilizowanych krajów, zatrudnić na kontraktach prawdziwych, a utraconych w dziejowych zawieruchach gwiazd trójkowej anteny, a tym, które ocalały zapewnić, oprócz stosownego uposażenia - maksimum czasu antenowego, wysyłając będących obecnie niezasłużenie na pierwszym planie na zasłużony drugi plan? Zamiast np. finansowania aktualnej, absurdalnej i żenującej kampanii reklamowej Trójki? Nie jestem pewna czy był Pan Prezes łaskaw zauważyć, że słuchacze stają się coraz bardziej wymagającym społeczeństwem obywatelskim, które podziękuje działającym dotąd bezkarnie decydentom wspierającym się pieniędzmi podatnika w podejmowaniu szkodliwych decyzji. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji kilka dni temu też sugerowała w prasie takowe zmiany. Reasumując, nie wiem czy Pan zyskał spokój nie godząc się na spotkanie ze mną. Wiem natomiast, że i bez możliwości bezpośredniej rozmowy, nie zrezygnuję z informowania Pana o błędach popełnianych w realizacji misji w polskim radiu publicznym. Z poważaniem Joanna Grochowska Załączniki (w wersji elektronicznej): 1. Raport o zmianach w Trójce : analiza zmian programowych w Programie Trzecim PR na przestrzeni ostatnich dwóch lat / Leszek Kraszyna. 2. W obronie radiowej Trójki : zbiór materiałów dokumentujących protest przeciwko zmianom programu : praca zbiorowa słuchaczy Programu III PR / pod red. Magdy Klementowicz. Przesłane do wiadomości: 1. Prezydent RP. 2. Prezes Rady Ministrów. 3. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 4. Minister Skarbu Państwa. 5. Rada Nadzorcza Polskiego Radia. 6. Rada Programowa Polskiego Radia. 7. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. 8. Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. 9. Rada Etyki Mediów. 10. Opublikowane na facebooku, blogu i stronie internetowej: www.trojka.net

poniedziałek, 14 października 2013

Dzień po... czyli krajobraz po referendum 13.10.2013

Wynik wczorajszego referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz przedstawiciele wszystkich opcji poza- i politycznych jak jeden mąż usiłują przełożyć na swój sukces. Jak zwykle. Ilość interpretacji, a przede wszystkim jej jakość jest żenująca dla wszystkich tych, którzy nieskromnie i zwykle arogancko występują w roli mentorów tym samym (samo)nadając sobie (!) rolę autorytetów. W moim przekonaniu zwyciężył społeczny zdrowy rozsądek i odporność na tani populizm wszelkiej maści pseudopolityków, którym się wydaje, że wjazd do politycznego żłobu to wyłącznie sekciarskie „najęte” gadanie (a ich zdaniem „przemawianie”), przypisywanie sobie cech „poważnego” polityka czy samorządowca, megalomańskie maniery, nieuzasadnione i cyniczne wykorzystywanie symboli narodowych oraz przekonanie, że prymitywna, bez najmniejszej bodaj próby obiektywizowania faktów krytyka oponentów to jedynie słuszna droga do „sukcesu” i dokonania natychmiastowych, niemal jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, zmian. Niecierpliwie oczekiwanego i dosłownie wykrzyczanego „sukcesu” małych partykularnych interesików owych pseudopolityków, którzy nie mając formalnego przygotowania nie mają pojęcia JAK winno wyglądać owo formalne, merytoryczne i praktyczne przygotowanie do podjęcia funkcji polityka. Funkcji reprezentanta społeczeństwa nie tylko z szeroko pojętą wiedzą, ale i przygotowaniem do jej pełnienia, obiektywnym i uczciwym, popartym faktami, nie populistycznymi, obłudnymi hasłami przedstawianiem sytuacji oraz klasą i kulturą dyskusji. I nie chodzi tu o public relation, ani ocenę mowy ciała i inne bzdury szeroko omawiane przez „specjalistów” od tzw. wizerunku czyli od przewracania ludziom w głowach, bo niczego to do sprawy nie wnosi. Chodzi o rzetelne, uczciwe przygotowanie merytoryczne ludzi ubiegających się o polityczne przywództwo do podjęcia społecznego dyskursu na tematy łączące społeczeństwo samorządowe czy ogólnopolskie w sprawach ważnych dla niego i stopniowe przechodzenie od najniższego do coraz wyższego szczebla współ- i rządzenia, a nie brutalne rozpychanie się łokciami by ekspresem z dołu bez żadnego, poza chciejstwem, uzasadnienia znaleźć się na samej górze /szczycie władzy. I co ważne, bez ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności! Bezczelność, zarozumialstwo, obłuda i przewrotność Piotra Guziała zostało właściwie przez biorących udział w referendum ocenione i mimo jego chytrego, podstępnego działania nie „przywitał się z gąską” i nie został kandydatem na prezydenta stolicy i żywię nadzieję, że nigdy nie zostanie, tak jak kilku innych kandydatów, którzy nawet jeśli inteligentniejsi i skuteczniej machiaweliczni, to nie mają pojęcia o wyzwaniu jakim jest funkcja prezydenta stolicy kraju. Prezydent miasta to nie celebryta ani gwiazda filmowa, ani partyjny aparatczyk, który ma obowiązek się uśmiechać do kamery, stać pod „ścianką” i bywać z „gospodarskimi” wizytami. Jego obowiązkiem jest przede wszystkim podejmowanie strategicznych decyzji, pilnowanie stołecznej kasy oraz konsekwentne i rozważne zarządzanie funduszami z UE, naturalnie za zgodą Rady Miasta. Bo nie wolno zapominać – a zdaje się większość krzykaczy z Piotrem Guziałem na czele zapomniało o tym – że prezydent miasta jest wykonawcą uchwał Rady Miasta, jest zatem nierozerwalnie z nią formalnie i praktycznie związany. Gratuluję społeczeństwu, ciągle raczkującemu w demokratycznych procedurach, niezależnie od zdania najwyższych władz państwowych, że w referendum zajęło stanowisko odpowiedzialne.

poniedziałek, 2 września 2013

Wernisaż prac Wojciecha Kiss-Orskiego

W poniedziałek 2. września o 18.00 w Klubie Wojsk Lądowych na terenie Cytadeli Warszawskiej został otwarty wernisaż prac malarskich mego wieloletniego znajomego Wojciecha Kiss-Orskiego – jak sam o sobie pisze w folderze wystawowym – „polonisty pedagoga”, który jednak swoje życie zawodowe związał z dziennikarstwem, ostatnio „flagowym periodykiem Ministerstwa Obrony Narodowej, miesięcznikiem „Polska Zbrojna””. Malować zaczął jako człowiek dojrzały, choć był do tego skłaniany już w okresie szkolnym przez swego ojca, który wyczuwał artystyczny talent syna. Wtedy jednak Wojtek „nie czuł” tej materii, która – dopiero - po 30 latach stała się Jego pasją. Pasją od kilku lat konsekwentnie realizowaną przy udziale pani profesor Uty Henryki Gnatowskiej, która prowadząc swego ucznia meandrami wiedzy malarskiej, doprowadziła do chwili, w której uznała, że oto czas na Jego pierwszą wystawę. Prezentowane obrazy Wojtka to głównie martwe natury malowane olejem, akrylem i trudną techniką akwareli, w której malarz wyraźnie czuje się najlepiej. Lekkość i eteryczność akwareli przyciąga oko wprawną ręką, starannością wykonania i ocieraniem się o akcenty impresjonistyczne. Prace olejne i akrylowe są bliższe barokowej sytości barw i „żywości”, albo raczej naturalności, co stanowi wrażenie zachęty do smakowania malowanych obiektów... Malarstwo kolorowe, pełne wyrazu, nie pozostawiające obojętnym nikogo, kto je ogląda. Licznie zgromadzona publiczność, wyraźnie z Artystą zaprzyjaźniona zgotowała Mu ciepłe, pełne atencji przyjęcie malarskiego i wernisażowego debiutu. Wojtku gratulacje i życzenia rozwoju talentu oraz dalszych sukcesów!

czwartek, 22 sierpnia 2013

Ciemna Strona Mocy

Dziś podpisałam petycję pod protestem przeciw planowanej zmianie nadawania trójkowej audycji Ciemna Strona Mocy: "Sprawę skomentowałam na facebooku, bowiem wszelkie prośby, uwagi, słowa krytyki kierowane pod adresem Władz Trójki praktycznie od 2000 roku, tzn. od chwili odwołania Piotra Kaczkowskiego ze stanowiska dyrektora tej stacji trafiają kulą w płot, a program regularnie jest psuty. Przez likwidację lub w najlepszym razie przenoszenie na inne pory audycji, zwalnianie lub doprowadzanie do zwalniania wartościowych dziennikarzy, którzy mają coś do zaoferowania słuchaczom jedynego radia dla inteligencji, w dodatku publicznego, zatrudnianie miernot z wadami wymowy, bez kart mikrofonowych itd., itd., można by jeszcze długo wymieniać. Jak do tej pory Władze Trójki nic sobie nie robią ze zdania słuchaczy, wciąż stawiając na jedynie słuszną "waaadzę". Obecny prezes zarządu PR nawet dostał od prezydenta B. Komorowskiego Krzyż Komandorski za ... wolne media! Ten sam, który w 2002 roku po objęciu pierwszy raz tej funkcji, utrzymał przez kolejne 4 lata (łącznie 5, od 2001 roku) na stanowisku dyrektora odpowiedzialnego za totalne rozwalenie kultowej stacji, Witolda Laskowskiego, który elitarną antenę zmienił w super komerchę. Dopóki zatem Pan Prezes i Pani Dyrektor pozostaną na funkcji NIC się nie zmieni na lepsze! Także i to, że słuchacze od dawna domagają się wydłużenia do 3. godzin Minimaxu (czyli powrotu do przeszłości), jak widać bezskutecznie, mimo, że Piotr Kaczkowski to Dziennikarz Wszechczasów, który właśnie świętował dzięki Słuchaczom (dopiero później dzięki dyrekcji) 50. lecie pracy przy mikrofonie. Petycja jest ze wszech miar pożądana, a moim zdaniem powinna być rozszerzona o programowe i merytoryczne zmiany w Programie 3 PR jako całości, łącznie z wymianą wszystkich tych, którzy nie spełniają oczekiwań słuchaczy i tych, którzy nie reprezentują stosownego do anteny intelektualnego poziomu i nie będących osobowościami radiowymi na miarę ikon Trójki. Program 3 to radio publiczne opłacane z abonamentu, nie prywatnych kieszeni, więc powinno mieć szanse być reprezentantem swoich słuchaczy."

poniedziałek, 29 lipca 2013

Kamil Durczok w Wirtualnych Mediach z 29.07.2013: "Fakty TVN nie są obiektywne, tylko autorskie"

Pan Kamil Durczok niedługo pęknie z pychy, która Go rozpiera. Jakkolwiek traktować Jego wypowiedź, media autorskie, czy programy autorskie w mediach komercyjnych to oprócz bufonady, zarozumiałości i pozjadania wszystkich rozumów, to także kultura bycia, której Panu Kamilowi Durczokowi brak. O ile Fakty można przełknąć, bo zawierają krótkie informacje faktograficzne, to Fakty po faktach prowadzone przez Niego oraz wymienioną w tekście Justynę Pochanke, są już w nieznośnie zarozumiałym stylu, z rozbudowanymi do absurdu pytanioodpowiedziami, ośmieszaniem zaproszonego gościa, nie słuchaniem jego odpowiedzi, bezpardonowym przerywaniem, prześmiewczym, kpiącym powątpiewaniem i długo by można jeszcze wymieniać, nie zapominając o nieznośnym "aaam..." Pan Kamil Durczok stanowczo powinien iść na lekcje do Pani Anity Werner, której klasa w traktowaniu rozmówcy i prowadzeniu rozmowy pozwala zadawać pytania i uzyskiwać klarowne, jasne i zwięzłe odpowiedzi. Krytyka TVP, jakkolwiek trudno się z nią nie zgodzić, jest jednak akurat w Jego wydaniu cynicznym zachowaniem poniżej pasa. To właśnie TVP Pan Kamil Durczok zawdzięcza swoją popularność i dlatego znalazł się w TVN, choć miliony abonentów telewizji publicznej zapłaciło za Jego stamtąd "odejście". Jeśli uznać Fakty za audycję autorską, z czym także trudno się nie zgodzić, bo tak ich twórca to sobie obmyślił (Tomasz Lis), tak TVP jako telewizja publiczna winna być obiektywna, nie autorska. Czy taka jest, to zupełnie inne zagadnienie i nie o tym tu mówimy. Trudno się też zgodzić ze stwierdzeniem Pana Kamila Durczoka, że obiektywizm zanika albo w ogóle nie istnieje. Raczej powinien powiedzieć, że sam nie umie być obiektywny i dlatego Wiadomości także takie nie były. Aż język swędzi, żeby przytoczyć przysłowie "jak nie potrafisz to nie pchaj się na afisz". Nie wystarczy 20 lat tzw. stażu pracy. Oprócz doświadczenia trzeba umieć korzystać z wzorców, uczyć się na błędach własnych i innych oraz posiadać pokorę.

czwartek, 27 czerwca 2013

TVP kontra PR - no comments

W związku z opublikowanym przeze mnie wczoraj postem na temat listu Rady Pracowników TVP do premiera Donalda Tuska, między innymi dotyczącego finansowania TVP, pozostawiając sprawę bez komentarza, przytaczam co dziś piszą Wirtualne Media: "650 mln zł z abonamentu w 2014 roku. Większość trafi do TVP. KRRiT podała, że przyjęta prognoza wpływów abonamentowych na rok 2014 na poziomie 650 mln została określana na podstawie kwoty przychodów z abonamentu w 2013 r. Aktualna prognoza na ten rok mówi właśnie o 650 mln zł wpływów, chociaż w czerwcu ub.r. Krajowa Rada prognozowała, że z abonamentu wpłynie w tym roku raptem 401 mln zł. Wpływy abonamentowe są obecnie większe m.in. za sprawą poprawy skuteczności Poczty Polskiej w ściąganiu zaległych opłat za minione lata. Zgodnie z wtorkową decyzją KRRiT, 54,46 proc. wpływów abonamentowych za 2014 rok trafi do Telewizji Polskiej, podczas gdy w latach poprzednich udział TVP w przychodach abonamentowych wahał się od 44 do 45 proc. (w tym roku wynosi 44,89 proc.) Po otrzymaniu przez TVP kwoty 354 mln zł, dalsze środki będzie dzielone jeszcze korzystniej dla telewizji, bo otrzyma ona z nich 90 proc. (w br. udział TVP w nadwyżce to 40 proc.). O zwiększenie udziału TVP we wpływach abonamentowych apelował w listopadzie ub.r. w liście do przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka prezes TVP Juliusz Braun. Argumentował on, że prowadzenie działalności telewizyjnej wymaga nieporównywalnie wyższych nakładów niż w przypadku prowadzenia rozgłośni radiowej, a koszty realizacji misji publicznej ponoszone przez TVP są czterokrotnie wyższe niż w przypadku spółek radia publicznego (więcej na ten temat). - Te proporcje są znacznie bardzie sprawiedliwe niż w ostatnich latach - poinformowało nas wczoraj biuro prasowe TVP, poproszone o komentarz do decyzji KRRiT. Jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że telewizja uważa, że powinna otrzymywać jeszcze więcej z abonamentu. W związku z przesunięciem części środków do TVP, mniej procentowo otrzyma Polskie Radio. W przychodach abonamentowych za 2013 roku udział PR to 29 proc., a w 2014 roku wyniesie on tylko 24,31 proc. (do kwoty 158 mln zł, z nadwyżki radio otrzyma bowiem tylko 6 proc.) - Na pewno nie jest to decyzja, która nas cieszy - mówi nam Radosław Kazimierski, rzecznik prasowy Polskiego Radia. - Polskie Radio to najbardziej misyjne medium w Polsce, skrupulatnie wykonujące swoje funkcje społeczne, oferując w zróżnicowanej formie program najwyższej jakości. Osiągamy to jednak, przede wszystkim, dzięki środkom abonamentowym. Coraz szersze poszukiwanie reklamodawców wiązałoby się z koniecznością stopniowej komercjalizacji programu, co byłoby zaprzeczeniem idei medium publicznego - mówi Kazimierski. Podkreśla on, że w spółce udało się zrównoważyć w 2012 swoje finanse i osiągnęła dobre wyniki. - Wszystko wskazuje, że podobnie będzie w roku bieżącym - dodaje. Zmniejszy się też udział spółek radiofonii regionalnych we wpływach z abonamentu. W 2014 roku otrzymają one 21,23 proc. przychodów abonamentowych, podczas gdy tegoroczny ich udział w abonamencie wynosi 25 proc. - Na zmianę proporcji finansowania pozwoliły wpływy abonamentowe szacowane na rok przyszły na poziomie tegorocznym i wnikliwa analiza planów programowo-finansowych wszystkich spółek mediów publicznych - mówi Wirtualnemedia.pl Jan Dworak, przewodniczący KRRiT. Wykazała ona stabilną sytuację ogólnopolskiego i regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. - Do tego doszło znaczne zmniejszenie wartości rynku reklamy telewizyjnej, źródła, które do niedawna pozwalało uzupełnić TVP braki finansowania publicznego - niestety, za cenę coraz większej komercjalizacji, czyli banalizacji programu. To były zasadnicze okoliczności podjętej przez KRRiT decyzji, w wyniku, której radio otrzymało finansowanie wszystkich istotnych zadań, natomiast TVP otrzyma kwotę zdecydowanie wyższą niż dotąd, która - mamy nadzieję - pozwoli na osiągnięcie stabilnej pozycji finansowo-ekonomicznej - tłumaczy Dworak."

środa, 26 czerwca 2013

Pracownicy TVP apelują do Premiera...

Wszystkim, którym jest bliski problem mediów publicznych, a więc tych, które winny być wyznacznikiem przekazywania rzetelnej, prawdziwej i sprawdzonej informacji, bezstronności, pluralizmu, obiektywizmu i kultury przekazu, a więc profesjonalizmu zawodowego proponuję zapoznać się z poniższym tekstem, który ukazał się dziś w Wirtualnych Mediach. Skala cynizmu zawarta w piśmie Rady Pracowników Telewizji Polskiej do premiera Donalda Tuska – a każdy oglądający telewizję publiczną, bo o tej mówimy obserwuje na co dzień jej propozycje - sięga zenitu ze strony tych, którzy dziś te media publiczne tworzą i którzy w taki sposób bronią swego status quo. „Obowiązujące zapisy dotyczące ściągalności abonamentu od odbiorników radiowych i telewizyjnych są w tej chwili nieskuteczne i odbiegają od rozwiązań stosowanych w tym zakresie w innych krajach. Są również anachronizmem ze względu na mechanizm zbierania - czytamy w liście Rady Pracowników. W swoim oświadczeniu podkreśla ona także, iż „trudna sytuacja finansowa mediów publicznych w Polsce wymaga zdecydowanych działań, dyskusje trwają zbyt długo, a brak decyzji może zbliżyć nas do stanu telewizji greckiej” (z powodu ogromnego marnotrawstwa greckie media publiczne zamknięto kilka tygodni temu). - Nie możemy uwierzyć, że brakuje „woli politycznej” do ratowania mediów mających realizować w społeczeństwie zapisane w ustawie upowszechnianie edukacji obywatelskiej, udostępnianie dóbr kultury i sztuki, ułatwianie korzystania z dorobku nauki, oświaty, sportu, wreszcie dostarczanie rzetelnej, wszechstronnej informacji - pisze Rada Pracowników w liście. Przypomina ona, że jej członkowie brali udział w “wielu zespołach pracujących nad nowoczesnymi rozwiązaniami w tej kwestii i są gotowi w każdej chwili podzielić się wynikami tych prac”. „Wynikami prac” dzieliły i dzielą się kolejne ekipy i co z tego wynika? Mamy wprawdzie mnóstwo wspaniałych specjalistów od mediów, tylko co z tego wynika? Dokładnie nic. Eksperci są zasłoną dymną dla działań o charakterze zamulającym prawdę i faktyczne utrzymanie się na stołku wszystkich tych, którzy do pracy w telewizji się dorwali i są reprezentantami mocodawców politycznych oraz – co gorsza - miernego i żenującego poziomu dziennikarskiego przekazu, który zresztą wzbudza wątpliwości czy to już jest przekaz dziennikarski, czy zwykłe, pospolite gadu gadu o pseudointelektualnym zabarwieniu. Ktoś kiedyś powiedział, że aby polskie media uzdrowić należy je zburzyć, zaorać i zbudować od nowa. Byłam i jestem za. Sprawa ściągalności abonamentu sprawy nie rozwiązuje, bowiem podwyższenie jego ściągalności przynosi tylko dalsze trwanie na stanowiskach tych, którzy za ich upadek są odpowiedzialni i którzy mając go do dyspozycji dalej będą fundować nam powtórki jedynie słusznych filmów, seriali i innych programów, nie proponując nic w zamian. Fakt, że nie powstają nowe, wartościowe programy, że telewizja pozbawiona jest interesującego kina (vide np. brak funduszy na zakup znakomitego filmu "Generał Nil" i kilku innych), edukacji na adekwatnym do czasów poziomie, rozrywki nie tylko dla troglodytów, świadczy o tym KOGO aktualnie ta instytucja zatrudnia. Wystarczy popatrzeć i posłuchać tzw. korespondentów w Wiadomościach, Panoramie czy Teleekspresie, którzy są znakomitym przykładem braku przygotowania warsztatowego i profesjonalizmu, czego znakomitym przykładem np. informacja w Teleekspresie z organizowanego przeze mnie koncertu słuchaczy z okazji 50. lecia pracy przy mikrofonie Piotra Kaczkowskiego - to tylko jeden malutki z setek, czy nawet milionów przykładów. Większość obecnych na wizji pokazuje jak bardzo się do pracy w telewizji nie nadaje i jaki poziom intelektu reprezentuje, ale to pewnie zastępy Wszystkich Znajomych i Przyjaciół Królika, zajmujących nagminnie miejsce wyrzucanych z dnia na dzień pracowników z wieloletnim stażem, bez zachowania formalnych procedur, by o przyzwoitości zapomnieć, za to doświadczonych i znających rzemiosło warsztatowe, o którym dziś nikt nie pamięta, a raczej nie bierze go pod uwagę. Abonament na którym wzbogaca się druga do zaorania instytucja czyli Poczta Polska, to ani podatek, ani żaden inny ściśle określony prawem instrument, który nie występuje w zapisie o dyscyplinie funduszów publicznych, w związku z czym nie podlega konieczności ścisłego z zachowaniem konsekwencji, przy stwierdzeniu nieprawidłowości, rozliczania. Co powoduje, że radio i telewizja o niego zabiega, bo stanowi doskonałe narzędzie dla bezkarnie żonglujących publiczną gotówką swawolnych Dyziów (czytaj dyrektorów). Problem ten "badałam" swego czasu, kiedy występowałam w obronie Programu 3 PR, który też niestety nie jest tym, którym był do 2000 roku i nadal pozostawia wiele do życzenia. Do dziś przechowuję odpowiedź ówczesnego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych w tej sprawie. Telewizja publiczna traktuje widza w taki sam sposób jak politycy swoich wyborców – jako automaty do głosowania, czytaj pionki w swojej cynicznej, zakłamanej, bezwzględnej, pełnej pychy grze. Jak piszę poniżej - nie jako partnera, często inteligentniejszego od owych „wybrańców narodu”. Partnera zasługującego na szacunek, bo posiadającego szare komórki (nie do wynajęcia, tylko do myślenia) i płacącego abonament, by utrzymać zgraję niedouczonych „fachowców”, zapewniając im lukratywne telewizyjne „kontrakty”, a potem odprawy. W sytuacji kryzysu porozumienia i zachwiana ich pozycji błyskawicznie przewrotnie podpierają się „misyjnym” językiem, nośnymi hasłami, po czym natychmiast po zażegnaniu niebezpieczeństwa odejścia o owej statutowej (czytaj konstytucyjnej) misji zapominają. Tak więc czytając dziś WM pozostaję przy swoim zdaniu, że im mniej abonamentu, tym prędzej do zaorania instytucji służącej wyłącznie partykularnym interesom grupy rządzącej, nie polskiemu widzowi z ambicjami traktowania go jako partnera, nie hamburgerowego głupka. http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/pracownicy-tvp-apeluja-do-premiera-brak-decyzji-moze-zblizyc-nas-do-stanu-telewizji-greckiej

niedziela, 28 kwietnia 2013

"Nie ma przypadków. Już 50 lat!" - recenzja druga

Dziennikarz i prezenter Programu 1 i 3 PR oraz Rozgłośni Harcerskiej, Piotr Kaczkowski, 20. marca 2013 roku obchodził 50. lecie pracy przy mikrofonie. Słuchacze już po raz drugi zorganizowali Mu koncert, tym razem w warszawskiej Fabryce Trzciny. W tym celu powołali do życia stowarzyszenie zwykłe pod nazwą Stowarzyszenie Słuchaczy Audycji Piotra Kaczkowskiego, Pan Wojciech Trzciński udostępnił dużą, o świetnej akustyce salę tylko za koszty obsługi, a Artyści zgodzili się wystąpić bezinteresownie, zapewniając, że to dla nich niekłamany zaszczyt. Wydawać by się mogło, że uroczystość ta powinna znaleźć się w czołówce dobowych newsów, szczególnie, że nie do przecenienia jest rola jaką Jubilat odegrał w popularyzacji muzyki. Tymczasem okazało się, że media zarówno publiczne, jak i komercyjne wykazały żenujący brak zainteresowania, nie udało się bowiem zainteresować ich koncertem, a ilość informacji po koncercie na jego temat, które znalazły się tylko w telewizji publicznej była znikoma i tajemnicą poliszynela jest, że była efektem posiadanych przez organizatorów znajomości. Zaistniała sytuacja ukazała bezduszny mechanizm działania mediów dyskwalifikujących znaczące fakty na rzecz sensacji i skandali. Zaproszenia skierowane przez SSAPK do władz Polskiego Radia, prezesa zarządu i przewodniczącego Rady Nadzorczej, przewodniczącego KRRiTu, ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (sic!), premiera i prezydenta pozostały bez odpowiedzi. Trudno to komentować. Nikt z ww. zaproszonych Gości nie pokusił się nawet o przekazanie życzeń Jubilatowi. Ani Polskie Radio, ani pozostałe gremia nie wysiliły się by uczcić jubileusz prezentera znanego z niepowtarzalnego „uśmiechniętego” głosu, nienagannej polszczyzny i ogromnej wiedzy. Sygnalizowany szumnymi reklamowo zapowiedziami na antenie Trójki jubileusz był chaotycznym, wyrwanym z kontekstu żenującym działaniem dyrekcji matecznika Jubilata, nie oddającym nawet w części, by o pełni zapomnieć, zasług Maga Teatru Wyobraźni. Cóż, półwiecze pracy to widocznie za mało by stać się godnym odpowiednio zaaranżowanej uroczystości. A nie wolno zapominać, że dzięki Piotrowi Kaczkowskiemu pokolenia słuchaczy poznały i pokochały muzykę, której dziś z anten radiowych prawie nie słychać. Nie można też zapominać, że niezaprzeczalnie wpłynął na jej percepcję, a Jego radiowa działalnośc bez żadnej przesady nosi znamiona edukacyjnej. Dziś tylko starsze pokolenie pamięta ile radio znaczyło jeszcze 20 lat temu. Ile, mimo prób rozwalenia go, nadal znaczy dziś pokazują właśnie audycje popularnego Kaczora. Powszechna komercjalizacja mediów nie powinna oznaczać porzucenia ponadczasowych wzorców, zwłaszcza gdy dotyczy to radia publicznego, utrzymywanego z abonamentu. W nowej Polsce, tej po 1989 roku obserwuje się nagminny brak szacunku dla autorytetów i profesjonalizmu najwyższej próby, ignorowanie „szkoły” mistrza i ucznia, bezmyślne czytaj: bezwzględne odzieranie z zasług, bowiem wypierając „stare” można „tworzyć” własne prymitywne kody „nowej kultury”. O ile można zrozumieć brak zainteresowania tematem jubileuszu mediów komercyjnych, nastawionych wyłącznie na wpływ gotówki ze skandalizujących tematów, o tyle nie można przejść do porządku dziennego nad zachowaniem zarządzających mediami publicznymi, których ustawowym zadaniem jest popularyzowanie wysokiej kultury, poszanowanie autorytetów, ich wskazywanie i przedstawianie. Fakt, że Piotr Kaczkowski od lat nie pokazuje twarzy, nie powinien zwalniać nikogo z próby zmierzenia się z Jego wielkością. I to powinno zrobić głównie radio, i tytułem przypomnienia zaprosić Go na cykl – nie jedno - spotkań do Programu 3. Godzinny Klub Trójki, prowadzony przez człowieka z Trójką ledwo związanego nie mógł ukazać ani złożoności pracy radiowej na przestrzeni 50. lat, ani specyfiki jego oddziaływania, ani niezaprzeczalnej roli jako przewodnika, autorytetu, eksperta i przyjaciela. Trójka jako słynny „domek” Piotra Kaczkowskiego powinna z okazji jubileuszu przygotować co najmniej miesięczny cykl, w którym przypominałby On sam co ważne, co aktualne do tej pory, czy bezpowrotnie zapomniane oraz, a może przede wszystkim co dla Niego pozostaje najważniejsze, co chciałby zmienić, bo zna materię radiową jak nikt, szanuje tradycję i zasady, a będąc dyrektorem zapewniał słuchaczom dobry program (czytaj misję). Dla wielu z nas Jego audycje stały się elementarzem zróżnicowanego świata muzyki, a poznawane nowe gatunki pozwoliły odkrywać głębsze, często nieznane emocje. Pokazały jak dużo od niej zależy w percepcji i werbalizacji świata, „zapisywaniu” jej na mózgowym dysku i zakamarkach duszy. Ile niezapomnianych wycieczek do wnętrza siebie, ile nowopoznanych stanów duchowych, ile przemyśleń dotąd nieznanych... a to wszystko dzięki audycjom Piotra Kaczkowskiego, który uśmiechniętym brzmieniem głosu uruchamia(ł) głębokie, nieprzewidywalne, niecodzienne, nowe, nieznane, za to rozbrzmiewające harmonią barw i dźwięków emocje. Muzyka wszak nie tylko „łagodzi obyczaje”, ale wyposaża nas w piękno. Warto byłoby o tym przypomnieć w dobie zhamburgeryzowanej kultury i plastikowej muzyki. Warto byłoby docenić znawstwo dziennikarza i nie powszedniejącą chęć przekazania tych wartości. Warto byłoby Mu podziękować.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

"Nie ma przypadków. Już 50 lat!" - recenzja pierwsza

20. marca 2013 roku w warszawskiej Fabryce Trzciny odbył się niecodzienny koncert z okazji 50. lecia pracy przy mikrofonie Piotra Kaczkowskiego, prezentera Programu 1 i 3 PR oraz Rozgłośni Harcerskiej, zorganizowany przez słuchaczy i składek przez nich zgromadzonych. Niecodzienny, bo nie ma na świecie dziennikarza muzycznego, któremu słuchacze, a raczej admiratorzy fundują koncert i to już po raz drugi. Poprzedni 10 lat temu na 40. lecie pracy odbył się w Trójkowym Studio im. Agnieszki Osieckiej. Wojciech Trzciński, właściciel Fabryki Trzciny, pomysł zorganizowania koncertu u Niego przyjął jako zaszczyt i pomógł organizatorom, tj. Stowarzyszeniu Słuchaczy Audycji Piotra Kaczkowskiego oddając dużą, o znakomitej akustyce salę tylko za koszty obsługi. Podobnie uznali zaproszeni Artyści, którzy nie kryjąc wzruszenia wystąpili bezinteresownie, deklarując najwyższy szacunek dla Jubilata. Ciepło i z atencją uroczystość celebrowała Monika Makowska Wasowska, której dowcipnie z sobie właściwym humorem „pomagał” mąż Grzegorz Wasowski, dzięki czemu koncert pozbawiony był zadęcia i koturnowej sztuczności oraz miał niepowtarzalną, radiową atmosferę. Część muzyczną zaintonował Grzegorz Markowski, któremu akompaniował na gitarze („Kołysanka dla nieznajomej”) i fortepianie („Niewiele Ci mogę dać”) Ryszard Sygitowicz. Lider Perfectu wprowadził publiczność w nostalgicznie liryczny nastrój, z którego w objęcia mocnego rocka przeniósł stworzony po raz pierwszy na potrzeby koncertu kwartet w składzie: Leszek Cichoński, Mietek Jurecki i Marek Raduli – trzej Giganci gitar oraz Wojciech Morawski na perkusji. Panowie zagrali brawurowo 3 utwory(„Thanks Jimi”, „Voodoo Child” i „Dbaj o miłość”) tak, że Jimi Hendrix, Eric Clapton i Mark Knopfler razem wzięci nie zrobili by tego lepiej! Aby nie ograniczać się tylko do wykonawców profesjonalnych na życzenie Jubilata zaproszono Bogdana Puchowskiego, wokalistę zespołu nagranego na jednej z płyt minimax.pl, który wykonał piosenkę „Jurata”. Prawdziwą niespodzianką stał się udział 8. letniego Antoniego Meduckiego, wykonującego na fortepianie „Rzepkę”, fortepianową wprawkę, którą Piotr Kaczkowski jako 7. letni uczeń szkoły muzycznej wykonał w polskim radio w audycji dla przedszkolaków. Grupa Zemollem Andrzeja „e molla” Kowalczyka wykonała dwa utwory z właśnie nagranej płyty analogowej („Ciągle idę I,II” i „Czuję mniej”), kończąc swój występ piosenką „Zmęczenie II”, wykonaną specjalnie dla Jubilata przez Marka Piekarczyka. Koncert zakończył młody, bardzo zdolny adept londyńskiej szkoły muzycznej, o pięknej barwie głosu, Jarosław Kozielski przejmującą balladą „Song to the Siren”. W przerwach między utworami były życzenia i wspomnienia, m. in. Małgorzaty Gerlicz (partnerki Piotra Kaczkowskiego w „Popłudniu z młodością”), Tadeusza Sznuka, Krystyny Sikory, Grzegorza Turnaua, Zbigniewa Preisnera, Romualda Lipki z Budki Suflera, Red Box oraz samego Piotra Kaczkowskiego, jak zwykle będącego Głosem. Koncert zakończyło chóralne odśpiewanie – wzorem koncertu sprzed 10. lat - „Cheerio”, utworu zespołu Jethro Tull, tłumaczonego przez Kasię Kubalę, będącego jednym z sygnałów Minimaxu. Uroczystość uwieńczył tort na 400 osób, wykonany przez Cukiernię Cieślikowski, o co podobnie jak druk programu przez Drukarnię Matrix postarała się niezawodna Agencja BOOM Pani Violi Lubacz. Koncert w minimalistycznej scenerii z oszczędnie używanym światłem był niezwykły, jakby powiedział Bohater wieczoru „czarowny”. Cała uroczystość, pisana sercem, dla Piotra Kaczkowskiego i Jego Gości oraz wszystkich, którzy w koncercie wzięli udział – mam nadzieję - stała się niezapomnianym przeżyciem.

czwartek, 28 marca 2013

Wielkanoc 2013

Żeby śmiały się pisanki, uśmiechały się baranki, mokry dyngus zraszał skronie, dużo szczęścia sypiąc w dłonie! Wesołych Świąt i Smacznego Jajka życzę Wszystkim!

środa, 20 marca 2013

Po koncercie...

Dobry wieczór, Piotrowi Kaczkowskiemu kłania się Joanna Grochowska w imieniu słuchaczy, miłośników i admiratorów audycji, książek i czarownego Głosu Teatru Wyobraźni! W tym uroczystym dniu, podczas niecodziennego koncertu chciałabym przekazać słowa podziękowań za lata magicznej nauki i poznawania dzięki Panu muzycznych obszarów wcześniej emocjonalnie i empatycznie niezgłębionych, za kreowania muzycznej osobowości. Był Pan i pozostanie dla nas na zawsze Głosem, Przewodnikiem Duchowym, Przyjacielem, Autorytetem, Mentorem, Ekspertem... Dziękujemy za to najpiękniej, choć brak słów, które mogłyby ogrom naszej wdzięczności wyrazić aby nie potrącić strun patetycznych lub fałszywych. Pragniemy by ten koncert choć w maleńkiej części był miernikiem naszej radości i satysfakcji, że dzięki Panu możemy przeżywać muzyczne sacrum. Panie Piotrze, prosimy o kolejne 50 lat!

Koncert dla Piotra Kaczkowskiego w Fabryce Trzciny 20.03.2013 o 20:00

Dziś dla mnie i pozostałych członków założycieli Stowarzyszenia Słuchaczy Audycji Piotra Kaczkowskiego oczekiwany wielki dzień - dzień koncertu dla Piotra Kaczkowskiego, z okazji 50. lecia Jego pracy przy mikrofonie, który odbędzie się w gościnnych salach Fabryki Trzciny, dzięki uprzejmości Pana Wojciecha Trzcińskiego. Giganci polskiej sceny muzycznej uświetnią wieczór, a liczne grono admiratorów przeżyje kolejne wzruszenia z naszym muzycznym Magiem, któremu składam jubileuszowe serdeczności! Panie Piotrze, o kolejne 50 lat proszę!

piątek, 22 lutego 2013

Koncert dla Piotra Kaczkowskiego na 50. lecie pracy przy mikrofonie

Drodzy Słuchacze i Admiratorzy Piotra Kaczkowskiego oraz wszyscy kochający radio!!! 20. marca 2013 roku o 20.00 w Fabryce Trzciny w Warszawie odbędzie się niecodzienny koncert, zorganizowany w całości przez słuchaczy i admiratorów dziennikarza Programu 1 i 3 Polskiego Radia oraz Rozgłośni Harcerskiej, Piotra Kaczkowskiego, który tego dnia będzie świętował 50. lecie pracy przy mikrofonie. Niecodzienny, bo z dobrowolnych składek słuchaczy, którzy by móc te pieniądze zebrać utworzyli Stowarzyszenie Słuchaczy Audycji Piotra Kaczkowskiego. Niecodzienny, bo w historii świata nie ma takiego prezentera, któremu już drugi raz słuchacze koncert organizują - pierwszy w 2003 roku, na 40. lecie pracy miał miejsce w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w Programie 3 Polskiego Radia. Niecodzienny, bo zaproszeni Artyści, biorąc charytatywny w nim udział, przyjęli zaproszenie natychmiast, traktując swój udział jako zaszczyt. Pan Wojciech Trzciński oddał salę w Fabryce Trzciny do naszej dyspozycji, pozostawiając do uiszczenia opłatę za obsługę techniczną, wypożyczenie sprzętu, oświetlenie itd. Panowie Piotr Bakal, Leszek Cichoński, Krzysztof Herdzin, Mietek Jurecki, Andrzej „e moll' Kowalczyk, Grzegorz Markowski, Marek Piekarczyk, Marek Raduli, Ryszard Sygitowicz i Ray Wilson (były solista zespołu Genesis) zgodzili się uświetnić uroczystość swoją grą. Zapraszamy do udziału w tym niecodziennym koncercie!!! Są dwa sposoby znalezienia się wśród szczęśliwców: przez wypełnienie deklaracji członkowskiej do SSAPK, pobranej ze strony http://minimax.info/stowarzyszenie.php, wpłatę na podane konto kwoty min. 65 zł., odesłanie wypełnionej i podpisanej deklaracji pod wskazany adres i odebranie zaproszenia (jednoosobowego) przed koncertem. Chętni biorący udział z osobą towarzyszącą wpłacają wielokrotność 65 zł. i odbierają stosowną liczbę zaproszeń; oraz przez zakup biletów, sprzedawanych z pomocą Fabryki Trzciny przez eventim.pl, link: http://goo.gl/MN8LI w cenie nieco pow. 100 zł.

piątek, 8 lutego 2013

Wanda Nowicka kontra Janusz Palikot

Czy nikt w tym kraju nie rozumie o co Januszowi Palikotowi chodzi? Gdzie do cholery podziała się inteligencja, gdzie są elity intelektualne, które powinny stanowić mur zaporowy przeciw już nie tylko hipokryzji ale zwykłej obrzydliwej obłudzie? Janusz Palikot odwołaniem Wandy Nowickiej, która jak widać "weszła między wrony i już kracze jak i one" chciał pokazać, że osoba z Jego ugrupowania powinna być wolna od słabości przyjmowania nienależnych jej w sytuacji kryzysu pieniędzy, nawet jeśli zapis o ich otrzymaniu w formie nagrody znajduje się w jakimś tam regulaminie, ustalonym przez wszystkich znajomych i przyjaciół Królika, między innymi z czasów Pana Oleksego, który jak widać tego nie potępia! Pracowałam w budżetówce przez 38 lat i wiem jak dzielone są nagrody i wiem, jako emerytka od ubiegłego roku, że od 5 lat nie było u nas podwyżek. Reprezentuję wyjątkowo spychany na margines zawód bibliotekarza, dla którego zawsze brakowało na podwyżki, a w sytuacji kryzysu mogli ewentualnie zostać uwzględnieni różni malowani profesorowie, do których m. in. Pan Oleksy się zalicza! Pan Janusz Palikot uznał, że Wanda Nowicka powinna była na fakt rozdawania nagród zareagować, bo to właśnie jest jednym z punktów programu tego Ruchu, w związku z czym Jemu chodziło o tzw. ZASADY, o których dziś NIKT nie pamięta, mimo, że każdy z każdej partii klnie się na Dekalog, czy to z lewej czy z prawej strony sceny politycznej! Sama Wanda Nowicka "uduchowiona" głosowaniem już zapomniała do czego się sama zobowiązała, bo nie od dziś wiadomo, że "waaadza" tworzy podwójną moralność, tą w słownych deklaracjach i tą faktyczną, że owa "waaadza" po prostu deprawuje! Tej pani już dziękujemy! Do tanga owszem trzeba dwojga, ale lojalnych i uczciwych partnerów, nie zmieniających swoich poglądów w zależności od miejsca na listach wyborczych. Jestem kobietą i nie życzę sobie takiej reprezentacji. Wolę Janusza Palikota.