piątek, 28 sierpnia 2009

Mała Trójkowa polemika

W dniu 22 sierpnia 2009 20:24 użytkownik Andrzej K.
napisał:
"Joanna Grochowska" <joanna.grochowska@bg.ajd.czest.pl> napisał(a):> Witam, w wolnej chwili proszę rzucić okiem, pozdrawiam> Joanna Grochowska>> http://joannagrochowska.blogspot.com/

Witam, a ja w wolnej chwili zachęcam do lektury lżejszego tekstu: http://www.kolec.eu/felieton/pr3_2009.htmPozdrawiam życząc takiego radia, jakie pamiętamy i na które wszyscy zasługujemy, AKPS.
Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się osobiście dotknięty faktem otrzymania tego listu. Jeśli jednak, z góry przepraszam za skorzytanie z tego adresu.
Cel nie jest komercyjny - niczego nie sprzedaję (poza własną opinią).
Andrzej alias kolec [www.kolec.eu]

Drodzy!
Z prawdziwą przykrością przeczytałem blogi Joanny i wpisy Andrzeja.Toż to jest jakaś obsesja.Zgadzam się, że odwołanie Skowrońskiego było skandaliczne, ale Jethon jeszcze nic złego nie zrobiła.Konkursy zmierzają w niebezpieczną stronę ale granicy jeszcze nie przekroczyły.Program na lato całkiem sympatyczny. Naprawdę wolałem "Słoneczną Trójkę" od przypominającego nieraz niedokończone rozmowy klubu "3" czy pseudointelektualne dysputy ala Semkowicz czy nawiedzoną Dobroń.Naprawdę nie wszystko co było w "3" w latach 70. 80, 90 było dobre. "Upadek Trójki zaczął sie od zbyt późnego powołania i zbyt wczesnego odwołania Miecugowa.Zegarłowicz robił co mógł, ale gdyby miał taką kasę jak Laskowski.Kaczkowski poprawił muzykę (koncertowe radio).Laskoś od 2002 pikował w dół.Skowroński (jedyny pożytek z PIS-U) wyprowadził radio na prostą.Na razie Jethon tego nie niszczy i zobaczymy jaka będzie jesienna ramówka.Nie wiem jaki ma sens pisanie czegokolwiek do Schetyny.Skąd ten atak na Owczarka.Naprawdę nie rozmieniajmy się na drobne. Pomysł na "znak jakości" nie jest zły.Bardziej się boję tego kto będzie następny.Radio musi być nie tylko dla najbardziej konserwatywnych słuchaczy.I bądźmy szczerzy poza Wasowskim nikt naprawdę wartościowy nie odszedł.A Lista Barona (to zasługa Skowrona) jest muzycznie ciekawsza niż Niedźwiedzia.Nie ośmieszajmy idei "Ratowania 3" krytykowaniem wszystkiego co nowe i inne i pisaniem listów.PZdr.Koliber
P.S. List troszkę chaotyczny ale chciałem poruszyć wiele wątków.

Witaj!
Nie rozumiem dlaczego moje pisanie blogowe przyjąłeś aż z „prawdziwą” przykrością”, skoro ono jest jedynie "dowodem" na konsekwencję linii obrony Trójki, którą przez ponad 5 lat można było obserwować w moich działaniach.
Zawsze pisałam i podkreślałam, że nie wszyscy musimy się ze sobą zgadzać w sprawie starej czy tej trochę nowszej Trójki, natomiast jedno jest pewne, pryncypium sprawy był jej poziom, czy jak kto woli "misja".
Poziom Trójki od czasu odwołania Piotra Kaczkowskiego nieustannie przez 5 lat spadał i nigdy się z Tobą nie zgodzę, że można woleć Słoneczną Trójkę od audycji Anny Semkowicz (jakże jej brak!) czy nawet „nawiedzonej” Grażyny Dobroń, która robi o wiele więcej dobrego dla słuchaczy niż "ST", która NIC z misją nie miała wspólnego, a obrażała jedynie ich szare komórki.
Klub "3" był doskonały do czasów dyrektorowania Piotra Kaczkowskiego, obecnie wraz z Jerzym Sosnowskim na czele jest pseudointelektualnym zabieraniem innym czasu.
Ale takiego pseudointelektualnego zabierania czasu na antenie obecnej Trójki jest znacznie, znacznie więcej, począwszy właśnie od idtiotenkonkursów, tylko nabijających kasę TP, co zawdzięczamy właśnie nowej Pani Dyrektor.
Poziom radia publicznego to nie tylko poziom fachowy i merytoryczny autorów prowadzących swoje audycje, to także ich moralna wobec słuchacza, siebie samych i przełożonych postawa, a tej obecnie jak na lekarstwo.
Przyjmowanie przyjaciół i znajomych Królika, bez uprawnień zawodowych, to jest to czego być nie powinno w radiu publicznym.
Dyrektor M. Jethon wewnątrz radia zrobiła już trochę złego, brak już bowiem części tych, którzy reprezentowali jakiś obiecujący poziom, by o zawodowcach nie wspomnieć i zastąpiła ich np. jakąś grejzerująco-sepleniącą dziewuszką o ptasim czy ptako-podobnym nazwisku, idealnie pasującym do jej nie pasowania do mikrofonu.
Nawet Wojciech Mann jedzie wyłącznie na swojej „wielkości”, oferując rano czasem takie teksty, że ręce i nogi opadają, jakby zapomniał, że ma do czynienia z przynajmniej równą sobie inteligencją, chociaż... chociaż może niekoniecznie, bo słynny target, który ocalał po Witoldzie Laskowskim, to niekoniecznie ludzie z IQ 140.
A jeśli nie niszczeniem Trójki jest np. odwołanie Barbary Podmiotko, to gratuluje takiego myślenia.
Nieważne czy jestem konserwatywna czy nie, a tak w ogóle to na czym mój konserwatyzm polega? Że cenię poprawną polszczyznę, ładne, mądre słowo i dobrą muzykę? Że nie chcę by ze mnie przez 3 godziny w Tu Baronie robili idiotkę, każąc zgadywać kto to jest, podając w każdym zdaniu rozwiązanie?
Wybacz, ale może dlatego, że mam tyle lat ile mam, nie godzę się już na bylejakość, prostactwo zarówno umysłowe jak i obyczajowe, szczególnie, że płacąc abonament jednostkowo tą instytucję utrzymuję i mam pełne prawo oczekiwać zadowalających moje uszy programów.
Mariusz Owczarek nie nadaje się w ogóle na antenę, a jest to zdanie fachowców, bo facet psuje najlepsze godziny piątkowego wczesnego popołudnia. Brak mu osobowości, nawet na miarę Anety Wrony.
Naturalnie można się nim zachwycać jeśli się nie zna prezenterów prawdziwej Trójki. Marek Niedźwiecki niedopieszczony w takim stopniu jakim oczekiwał od Krzysztofa Skowrońskiego poszedł sobie (nomen omen za namową Adama Fijałkowskiego, obecnego głównego doradcy dyrektor M. Jethon) do Złotych Przebojów no i co? Trójka straciła sporo ze swego szyku, nawet jeśli lista Piotra Barona jest lepsza. Przypomina mi to czas, kiedy Wojciech Mann odszedł w glorii
i sławie z Trojki "do swojego radia" chełpiąc się, że nareszcie będzie mógł robić co chce, no i co
z tego wyszło? Nie dość, że nie zrobił dobrego radia, to potem długo czekał by wrócić do Trójki, obecnie grając pierwszego obrońcę.
Grzegorz Schetyna jest pierwszym po Bogu, który jak inne polityczne gadające głowy ma dużo do powiedzenia, gorzej z realizacją, stąd pomysł napisania do niego listu, by go zainteresować jak naprawdę przebiegają demokratyczne procedury w wydaniu jego partii. Naturalnie, bez złudzeń, bo ta partia NIGDY nie odpowiadała na żadne listy, nawet będąc
w opozycji.
Pomysł obecnego Znaku Jakości Trójki jest po prostu cynicznym odwracaniem uwagi od tego co się robiło pięć - dziewięć lat wcześniej doprowadzając do takiej, a nie innej sytuacji i staje się robieniem wody z mózgu młodym słuchaczom, którzy warto by poznali prawdziwą Trójkę, nie jej wielce życzeniowe popłuczyny.
Listy mówią prawdę, co wcale nie oznacza że musisz się z nimi zgadzać.
W życiu cenię przede wszystkim zasady, honor i takie tam niemodne bzdury i mimo wieku płynący czas uznaję za niezbędny w zmianie oblicza świata (w tym radia publicznego), co nie znaczy jednocześnie, że ma to być świat pełen bylejakości, słowno-muzycznych hamburgerów, naciągań, pseudo-ratowniczych działań itd.
Można zapytać dlaczego nie przywrócono sklepiku trójkowego, który sprzedawał płyty ze znakiem jakości Trójki i promował wykonawców godnych tego miana? Dlaczego Trójka nie ma patronatów medialnych nad ważnymi koncertami? Dlaczego zwolniono doskonale działającą na rzecz ambitnej Trójki dziewczynę z działu PR-ru?
Kto i jak będzie rozliczał te pieniądze? Kto będzie oceniał, komu znak przyznać? Dla mnie to ważne, a informacji brak.
A Polskie Radio w całości począwszy od góry na dole skończywszy ma w wielkim poważaniu co mówią słuchacze, mimo, że dzięki słuchaczom mają pracę.
Pozdrawiam
Joanna

piątek, 14 sierpnia 2009

List do Ministra MSWiA Grzegorza Schetyny i Podsekretarza Stanu Tomasza Siemoniaka

Szanowny Panie Ministrze!

Pozwalam sobie zainteresować Pana bulwersującą mnie sprawą Programu 3 Polskiego Radia.

To co od wielu lat dzieje się w i z Trójką jest żenującym pokazem wyścigu władzy i kto komu pokaże, że jest silniejszy, co nie ma absolutnie nic wspólnego z tzw. dobrem mediów publicznych i nadużywanym by nie rzec całkowicie zużytym słowem "misja".

Nieuzasadnione odwołanie Krzysztofa Skowrońskiego z funkcji Dyrektora Trójki, który po ponad 5 latach tratowania tej kultowej, elitarnej anteny przez Witolda Laskowskiego, zdołał ją nieco odbudować i zatrudnienie na Jego miejsce Magdaleny Jethon, osoby, którą Zarząd PR zarekomendował wzniośle jednym słowem jako "lepszą", a która brała czynny udział w owym tratowaniu i która po kilku miesiącach swego "panowania" pokazuje, że nie tylko nie ma koncepcji na nią, ale powoli zaczyna się zbliżać do ideału komercyjnej Słonecznej TrUjki.

Jak zwykle w takich sytuacjach zwolnieni zostali najlepsi dziennikarze (bo tych najlepszych z najlepszych brakuje od dawna dzięki radosnej twórczości Witolda Laskowskiego),
w tym doskonale dzialający PR-wcy Programu 3, dla których niemożliwe stawało się możliwe, dzięki czemu Trójka mogła zdobywać pieniądze na ciekawe pomysły. W ich miejsce osobistym doradcą Pani Dyrektor w tym zakresie został były wicedyrektor Trójki Adam Fijałkowski, prawa a szczególnie lewa ręka Witolda Laskowskiego. Tenże, naśladując pomysł Jurka Owsiaka, podpowiedział obecnej Pani Dyrektor iście szatański pomysł powołania Komitetu Miłośników Trójki, który będzie zbierał publicznie pieniądze na promowanie "młodych
i zdolnych" oraz ratowanie Programu 3, przy okazji czyniąc z reklamy chwytliwy majstersztyk, za którym się nic nie kryje.
Moje wątpliwości w tej sprawie i ocenę zamieściłam na swoim blogu, którego link załączam.
http://www.joannagrochowska.blogspot.com/

Jestem też zdania, że pora najwyższa przeprowadzić porządny remanent w pojęciu abonament (na blogu także i nim się zajęłam), który na pewno wystarczyłby z nawiązką na utrzymanie publicznego radia, w tym Programu 3, pod dyrekcją nie "lepszych", a najlepszych, bo tylko na takich ta antena zasługuje.

Z poważaniem
Joanna Grochowska

Tenże list przesłałam także do Tomasza Siemoniaka, obecnego pierwszego zastępcy ministra Grzegorza Schetyny głównie dlatego, że swego czasu (w ponurych "laskowskich" czasach) był On członkiem Zarządu PR i nawet z pewnym przejęciem odnosił się do naszego protestu, odpowiadając na mój (i pewnie innych) list.

czwartek, 13 sierpnia 2009

Komitet Miłośników Trójki - rozważań ciąg dalszy

Minęły raptem dwa czy trzy dni od hucznego ogłoszenia na antenie Programu 3 PR powołania do życia Komitetu Miłośników Trójki, a już wczoraj Piotr Baron przedstawił w swojej audycji pierwszą młodą zdolną, którą ponoć warto wyróżnić Trójkowym Znakiem Jakości, inaugurując tym samym trójkową działalność pomocową. Owa młoda, zdolna to jako żywo dość kiepskiej jakości kolejny klon Gaby Kulki, a przedstawiona przez redaktora Barona jako piosenkarka, stwierdziła z wrodzoną sobie wyjątkową skromnością, że to za mało, bo ona pisze jeszcze teksty... Nawiasem mówiąc, kto poza redaktorem Baronem o niej słyszał, gdzie w swojej zapewne długiej karierze śpiewała, by użyć określenia "piosenkarka", tego nie wie nikt.
Piszę o tym dlatego, że od chwili poczęcia KMT zastanawiam się kto ten firmowy znak Trójki będzie przyznawał (przyznaje?), kto będzie (jest?) dysponentem zbieranych pieniędzy, kto zasiądzie w zacnym jury? Publiczna zbiórka pieniędzy z uzyskaną zgodą samego Ministra, nadal pozostaje tylko zbiórką, a nie preliminarzem kontrolowanych wydatków. Można je zatem wydawać jak się chce, na luzie, bez obaw kontroli i ponoszenia konsekwencji, czyli żyć nie umierać, ciesząc się z naiwności wpłacających! Można w tym wielce pojemnym pojęciu „młodzi zdolni” zmieścić wszystkich przyjaciół i znajomych Królika, odwzajemniając się w końcu nie byle jakim nazwiskom wspierającym ten chwytliwy, sprytnie zaplanowany oszukańczy majstersztyk!
Słowem powtórka z rozrywki, czyli dotychczasowego wykorzystywania abonamentu na tzw. misję, której, jak rozumiem, mają służyć owi młodzi zdolni!
Jeśli przyjąć założenie, że w niedługim czasie Pani Magda za niekonieczne godne przejęcie stanowiska dyrektora Programu 3, po prostu z niego wyleci, bo np. Krzysztof Skowroński wygra sprawę w sądzie pracy (jeśli takową założył), bądź zaprzyjaźniona miotła innego reformatora Trójki zechce na tym stolcu posadzić przyjaciela swego Królika, można być pewnym, że ta dęta inicjatywa sama się zwyczajnie rozleci, a pieniądze znalezione w kasie zostaną wydane zgodnie z wydłubanym z nosa nowym i na pewno arcydobrym pomysłem nowego pryncypała tego kiedyś zacnego radia!
Jak pisałam poprzednio, to co słychać na antenie jest zaprzeczeniem trójkowego znaku jakości, bo trudno klon Słonecznej Trójki, tym razem o nazwie Na lato uznać za audycję misyjną. Dziwnie przypomina laskowskie czasy i właściwie straszy perspektywą ich powrotu. Nie ma tu żadnego wytłumaczenia faktem, że to kanikuła, bo osoby w moim wieku, ale i młodsze pamiętają, że do 2000 roku nawet letnie ramówki były prawdziwym znakiem jakości (w czasach jedynie słusznych był to znak jakości "Q" - to jako przypomnienie młodszym słuchaczom).
Obrazu obecnej Trójki, a może już po trosze TrUjki dopełnia głupawa powieść "Nieludzka komedia" czytana przez rozminiętego z aktorskim powołaniem Rafała Mohra, bo to co najlepsze, co misją jest albo się o nią ociera, znów zostało gdzieś po nocy... W dodatku ten Najlepszy z najlepszych, ten który powinien honorowo przewodniczyć wyławianiu perełek, zniknął z anteny. A czy w ogóle ktoś (czytaj Pani Magda, która pierwsza powinna o tym pomyśleć i powiedzieć) brał pod uwagę taki pomysł, poza wykorzystaniem w reklamówce Jego głosu sprzed wielu, wielu lat?
Komitet Miłośników Trójki jest zatem dla mnie bańką mydlaną, której żywot jest ogólnie znany lub może raczej garścią piasku, która chwilę pozostaje w dłoni, po czym przesypuje się przez palce.
Jak ta chwila długo będzie trwać zależy w dużej mierze od prawdziwego oddania (ideowego i finansowego) „wiernych” słuchaczy, a przede wszystkim od rozgrywających szachową polityczną układankę.
I to stanowi smutne ale prawdziwe clou problemu.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

I Ty Brutusie?

Dziś od rana z zacięciem godnym lepszej sprawy Program 3 Polskiego Radia, czyli niegdysiejsza ukochana Trójka, zamieniona przez Witolda Laskowskiego i z wydatną pomocą obecnej Pani Dyrektor Magdy Jethon na TrUjkę, reklamuje powstanie Komitetu Miłośników Trójki, dzięki któremu można będzie przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na jej ratowanie i promowanie młodych artystów.
Lista założycieli oraz „wspieraczy” KMT jasno pokazuje, że swego czasu wywiadowani przez „Pani Magdo, Pani pierwszej to powiem” dziś potrzebują zaistnieć jako twórcy wielce kulturalnego pomysłu, a przede wszystkim przypomnieć o sobie.
Agresywnie lansowana reklama Komitetu jest niezwykle sprytnym przekrętem reklamowo-manipulacyjnym, zrobionym ze zbitki znanych trójkowych głosów w pewnej części już nie pracujących, oddelegowanych lub obecnie chorych oraz jingli, które m.in. dzięki wspomnianemu Witoldowi Laskowskiemu zostały słuchaczom i antenie odebrane, robią młodym, nieznającym prawdziwej Trójki wodę z mózgu, udając, że los radia publicznego i kultury na wysokim "c" stanowi przedmiot ich ogromnej i prawdziwej troski.
A przecież widać na co dzień jak wygląda prawda, bo podwyższony przez 2 lata dyrektorowania Krzysztofa Skowrońskiego poziom Trójki póki co nieco się jeszcze trzyma (choćby w bloku Tu Baron, czy popołudniowej Zapraszamy do Trójki), ale dzięki rozmnożonym jak stonka konkursom dla posiadaczy dwóch, w porywach trzech szarych komórek, ulega powoli nieodwracalnej degradacji. Pozbawiona najlepszych dziennikarzy antena w czasie 5-ciu lat zarządzania przez Mistrza Witolda, jak wyżej wspomniałam z pełnym udziałem Pani Magdy, dziś lansuje osoby nie tylko z wadami wymowy, bez uprawnień w postaci karty mikrofonowej, ale po prostu nie nadające się do pracy przed mikrofonem, z niejakim Mariuszem Owczarkiem na czele, który regularnie co tydzień zarzyna audycję guru prawdziwych fanów Trójki, Piotra Kaczkowskiego, by o Magazynie bardzo kulturalnym nie wspomnieć, który tygodniami przerabia jeden temat, czyli teatr Andre Ochodlo w Sopocie. Jeżeli ta sama Barbara Marcinik ma wziąć w swoje ręce „pomoc” młodym zdolnym, to już można podziękować, bo wybierając jednego czy jedną osobę, zajeździ ją i słuchaczy.
Dla mnie, nieustającej słuchaczki Trójki od 1974 roku i przez ponad 5 lat biorącej udział w proteście „Uapy precz od Trójki” sprawą niezwykle dziwną są niektóre nazwiska osób, występujących jako założyciele i wspieracze.
W wypadku Wojciecha Manna nie wiem czy nie występuje konflikt interesów, choć zdaje się nie jest on etatowym pracownikiem Trójki, co jednak nie usuwa uczucia niesmaku, zwłaszcza, że zapisał swoją chlubną kartę w obronie prawdziwej Trójki w latach dyrektorowania Mistrza Witolda, pisząc w prasie jednoznaczne i wcale nie pochwalne artykuły.
Anna Maria Jopek jako żona swojego męża nie musi lansować swego nazwiska przez KMT, chyba że obawia się wyrzucenia z anteny jingla z jej głosem.
Gdzie ci sami ludzie byli w 2001 roku kiedy grupa oddanych Trójce słuchaczy z całej Polski utworzyła Stowarzyszenie Słuchaczy, Przyjaciół i Miłośników Programu 3 Polskiego Radia? A było wtedy znacznie gorzej.
Jeden z protestantów, Michał z Krakowa pisze:

Gdzie Ci ludzie byli jak protestowaliśmy przeciwko zmianom Laskosia?Ale jeszcze dojdziemy do głosu - obecna Derektor jest maniaczką SMS i rozmienia PR3 na drobne 3 + VAT

Inny, Garfield z Poznania konstatuje:

przypomina mi to trochę radio bez twarzy, ten kwitek do przelewu pieniędzy - dziwne -
do tego fanklub trójki robią twórcy trójki - dziwne - słuchacze trójki to podobno ludzie z kasą, wiec czemu nie podawać numeru konta by lepiej się działo

Właśnie dziwne to, choć sprytne.

środa, 5 sierpnia 2009

Czy na pewno tak się wybiera rady nadzorcze, czyli o pomysłowości i nieudacznictwie KRRiTu

Cicho, szybko i „pod stołem” (zupełnie tak jak na początku roku w Programie 3 PR), dokonano wyboru nowych rad nadzorczych Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.
Tak przemyślnym działaniem, przed złożeniem rocznego sprawozdania i uzyskaniem absolutorium (= przepustka na kolejną kadencję) Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zachowuje władzę swoich promotorów. Ujawnia przy okazji jakich naprawdę epokowych „zmian” w myśleniu i działaniu dokonało rewolucyjne Prawo i Sprawiedliwość.
Dwaj Panowie K. wychowani w czasach jedynie słusznych nie mieli kiedy nabyć umiejętności posługiwania się procedurami demokratycznymi (bo i skąd?), tak więc swoich „zmian” dokonują każdorazowo „w sytuacji wyższej konieczności”, za pomocą zamachów pałacowych, uprzednio inwigilując swoich przeciwników, ale i wyznawców. Właściwie to nic dziwnego, bo zasad demokracji nie mieli się od kogo i kiedy nauczyć w tamtych czasach, poza tym w swoich działaniach opierali i opierają się wyłącznie na megalomańskim założeniu, że i tak wiedzą najlepiej, wszyscy poza nimi są agentami lub działają w bliżej nie nazwanym „układzie”, więc każdorazowo jak to przydatne naginając prawo do swoich sztuczek. Doskonałą ilustracją jest przysłowie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.
Tak więc wybrana za ich czasów Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dziś już prawie na odlocie, nie zważając na formalne, przewidziane demokratycznymi procedurami zasady, nie bacząc na uchybienia formalne, ale przede wszystkim nie chcąc utracić wpływów czyli władzy, dokonuje niezgodnego z prawem wyboru rad nadzorczych publicznych mediów.
W nowym składzie rad nie ma, o czym wielokrotnie mówiono, konsultacji w środowiskach twórczych, tak więc brak medioznawców i przedstawicieli stowarzyszeń twórczych, ludzi kultury, dziennikarzy jak na lekarstwo, są za to finansiści, ekonomiści, w nadmiarze prawnicy i co najciekawsze osoby zidentyfikowane jako „członkowie poprzednich rad nadzorczych tak radia jak i telewizji (!)” Mniejsza już o to jaką partię i zawody reprezentują, bo i tak nie może być inna niż bliźniaczo podobna.
Naturalnie przewodniczący KRRiT (dziennikarz, samorządowiec!) zapewnia w swoich mentorskich, pełnych zaangażowania wypowiedziach, broniących wyboru tychże, że misja i obiektywizm mediów stanowi dla niego i członków rad nadzorczych przedmiot priorytetowych, tylko niestety nigdy nie spełnionych wobec widza i słuchacza, życzeń. A rzeczywistość skrzeczy, bo misja jest wyłącznie pustym słowem, natychmiast okazuje się, że mówki decydentów do kamery są funta kłaków niewartym zbiorem sloganów i nic nie znaczących obietnic, a widz i słuchacz po raz kolejny zostaje wystrychnięty na dudka.
Polskie Radio i Telewizja Polska, jak nadawało chłam, tak nadaje, na dyrektorskie stanowiska wybiera spośród przyjaciół Królika, nie zważając na brak kompetencji i brak podstaw prawnych (!) oraz protesty słuchaczy czy członków statutowych gremiów.
Przewodniczący KRRiT krztusząc się na temat konieczności asygnowania abonamentu jest ignorantem gdy chodzi o jego przeznaczenie (misja!), bo abonament nie jest objęty dyscypliną finansów publicznych co powoduje, że swawolni dyziowie z radia i telewizji mogą sobie robić z nim co chcą, bo nie są z niego w żaden sposób rozliczani. Czyli np. płacić nie tylko ogromne sumy za kontrakty wcale nie wyjątkowym gwiazdom, które jak się znudzą pryncypałom, albo okazują się nie dyspozycyjne, niewyobrażalne odprawy, tudzież jakiś terapeutów od ruchu - bo ktoś chory sobie wymyślił, że prezenterka wiadomości musi chodzić, nie siedzieć i koniecznie trzeba ją tego nauczyć, nie bacząc na to, skąd pochodzą środki i chyba tylko po to żeby rozpraszać widza uwagę nieprofesjonalnie i tendencyjnie przygotowanym informacjom. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to telewizja PUBLICZNA winny obowiązywać stawki wedle oficjalnej tabeli wynagrodzeń, a nie demoralizować pyszałków sumami z księżyca.
Jedni zaskarżają drugich do prokuratury, KRS ma dopiero dokonać wpisu do rejestrów składy nowych rad nadzorczych, a prasa już spekuluje kto będzie nowym prezesem TVP, w miejsce faszyzującego młokosa.
Nikt, ani przemądrzali posłowie, ani jeszcze bardziej przemądrzali urzędnicy różnej maści i wyznania nie mówią rzeczy najważniejszych: abonament to para podatek, więc taki trochę mało legalny, stąd kłopot z tzw. ściągalnością, nie stanowi części finansów publicznych, czyli nie jest zapisany w stosownej ustawie o dyscyplinie tych finansów, a co najważniejsze i jednocześnie kompletnie niezrozumiałe, jego część jest haraczem płaconym Poczcie Polskiej (!), za używanie jej konta!!!
Nie dość, że nikt nie zadaje sobie trudu by tzw. misja mediów publicznych była nie tylko papierowym hasłem, by abonamentu nie pożerały jakieś kosmiczne kontrakty, to jeszcze by nie utrzymywać pocztowego nieudacznego molocha.
Czas pokaże co stanie się z decyzją KRRiTu uznaną przeze mnie (ale z tego co czytam nie tylko) za przejaw arogancji i nonszalancji władzy.