piątek, 12 czerwca 2009

Cykl Listy do Klary: List do niego (opowiadanie)

Witaj,
piszę, bo zastanawiam się po co mi fundujesz te obiecanki - cacanki? Te słówka niewinne, choć chwytliwe, niepotrzebne ale prowokujące, niby nic nie znaczące ale mają być prorokujące? Po co ta zabawa w ciuciubabkę? Dawno z niej wyrosłam i nie chcę już sprawdzać jej skutków.
Tak, posłużyłam się wobec Ciebie małą prowokacją, by przekonać się czy mam rację i czy umiem przewidywać. No i szybciej niż myślałam moim oczom ukazała się w pełnej krasie Twoja hipokryzja i asekuranctwo. Kłamstwo, zwodzenie i tchórzostwo. Kluczenie i wiara w moją kobiecą naiwność. Zostaw mnie, proszę, w spokoju.
Nie budź mnie, proszę, ze starannie przez ostatnie lata budowanego letargu.
Nie budź mnie, daj mi żyć zadowoleniem z tego co czynię z dobrej woli, co należy do moich powinności, obowiązków, do świadomie zbudowanego, acz kruchego świata złudzeń i iluzji. Złudzeń, że jest dobrze, lepiej być nie może, a cieszyć się trzeba każdym dniem, deszczowym czy słonecznym. Że już nie czas na marzenia o innym, lepszym, „młodszym” życiu, bo i wiek dojrzały,
i powaga oraz rozwaga obowiązują.
Nie budź mnie, nie wywołuj schizofrenii pragnienia czegoś, czego nie ma, być nie powinno, choć być może. Bo to, co być może, to nie to, co prawdziwie mogłoby cieszyć i zadowalać, ale co stanowiłoby znów jakąś połowiczną złudę szczęścia.
Nie budź mnie, bo z takim trudem zasnęłam, pokonując upiory głęboko osadzonych, wrośniętych jak perz, marzeń, zasypując uprzednio pragnienie wygenerowanych przez gatunek homo sapiens potrzeb.
Nie budź mnie, bo ja tak naprawdę, bardzo chcę się obudzić, uczłowieczyć, sprawdzić czy jeszcze potrafię czuć jak szekspirowska Julia. Poczuć ten orzeźwiający powiew miłości, emocji z tym związanych, tych drżeń serca, mętnych myśli, bezrozumnych zachowań, odpływania krwi
z głowy do stóp, poczucia szczęścia jeszcze nienazwanego, ale już będącego szczęściem...
Nie oszukuj mnie, proszę, mówiąc o potrzebie dialogu, żalu za dłuższą przerwą w nim, nie czaruj męskością co to wszystko przeskoczy, nawet kompleksy wykluczy, nie bierz pod szpic zgranych schematów o potrzebie rozmowy, która pod pretekstem wymiany myśli, rychło ma zabłądzić w rejony od dialogu bardzo odległe. Nie obiecuj, „pomocy” w ducha podtrzymaniu, bo od razu okaże się, jak krótkie nóżki ma to niewinne kłamstwo.
Przecież doskonale wiesz o tym, że nie uznaję asekurantów, nie szanuję kłamców, nie akceptuję hipokryzji. Jeśli masz odwagę podpuszczać, tokować, zapewniać, to miej odwagę przewidywać skutki takiego działania, więc przede wszystkim podejmij dekalogową próbę „nie rób drugiemu...”
Zostaw mnie, proszę, w spokoju, bo ja już niczego nie chcę. Moje życie zatoczyło krąg i się skończyło. Teraz jest tylko trwanie, trwanie do zatrzymania zegara, a stare zegary źle znoszą silne wstrząsy.
Zapewniam Cię, że osiągnięcie tego stanu rzeczy, wymagało ode mnie całego szeregu psychologicznych zabiegów wyciszania, karczowania, zabijania.
Nie budź mnie zatem, nie sprawdzaj swej siły rażenia, bo jest ona zabawą samą w sobie i mogłaby być brzemienna w skutkach.
Miej nade mną litość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz