poniedziałek, 15 kwietnia 2013

"Nie ma przypadków. Już 50 lat!" - recenzja pierwsza

20. marca 2013 roku w warszawskiej Fabryce Trzciny odbył się niecodzienny koncert z okazji 50. lecia pracy przy mikrofonie Piotra Kaczkowskiego, prezentera Programu 1 i 3 PR oraz Rozgłośni Harcerskiej, zorganizowany przez słuchaczy i składek przez nich zgromadzonych. Niecodzienny, bo nie ma na świecie dziennikarza muzycznego, któremu słuchacze, a raczej admiratorzy fundują koncert i to już po raz drugi. Poprzedni 10 lat temu na 40. lecie pracy odbył się w Trójkowym Studio im. Agnieszki Osieckiej. Wojciech Trzciński, właściciel Fabryki Trzciny, pomysł zorganizowania koncertu u Niego przyjął jako zaszczyt i pomógł organizatorom, tj. Stowarzyszeniu Słuchaczy Audycji Piotra Kaczkowskiego oddając dużą, o znakomitej akustyce salę tylko za koszty obsługi. Podobnie uznali zaproszeni Artyści, którzy nie kryjąc wzruszenia wystąpili bezinteresownie, deklarując najwyższy szacunek dla Jubilata. Ciepło i z atencją uroczystość celebrowała Monika Makowska Wasowska, której dowcipnie z sobie właściwym humorem „pomagał” mąż Grzegorz Wasowski, dzięki czemu koncert pozbawiony był zadęcia i koturnowej sztuczności oraz miał niepowtarzalną, radiową atmosferę. Część muzyczną zaintonował Grzegorz Markowski, któremu akompaniował na gitarze („Kołysanka dla nieznajomej”) i fortepianie („Niewiele Ci mogę dać”) Ryszard Sygitowicz. Lider Perfectu wprowadził publiczność w nostalgicznie liryczny nastrój, z którego w objęcia mocnego rocka przeniósł stworzony po raz pierwszy na potrzeby koncertu kwartet w składzie: Leszek Cichoński, Mietek Jurecki i Marek Raduli – trzej Giganci gitar oraz Wojciech Morawski na perkusji. Panowie zagrali brawurowo 3 utwory(„Thanks Jimi”, „Voodoo Child” i „Dbaj o miłość”) tak, że Jimi Hendrix, Eric Clapton i Mark Knopfler razem wzięci nie zrobili by tego lepiej! Aby nie ograniczać się tylko do wykonawców profesjonalnych na życzenie Jubilata zaproszono Bogdana Puchowskiego, wokalistę zespołu nagranego na jednej z płyt minimax.pl, który wykonał piosenkę „Jurata”. Prawdziwą niespodzianką stał się udział 8. letniego Antoniego Meduckiego, wykonującego na fortepianie „Rzepkę”, fortepianową wprawkę, którą Piotr Kaczkowski jako 7. letni uczeń szkoły muzycznej wykonał w polskim radio w audycji dla przedszkolaków. Grupa Zemollem Andrzeja „e molla” Kowalczyka wykonała dwa utwory z właśnie nagranej płyty analogowej („Ciągle idę I,II” i „Czuję mniej”), kończąc swój występ piosenką „Zmęczenie II”, wykonaną specjalnie dla Jubilata przez Marka Piekarczyka. Koncert zakończył młody, bardzo zdolny adept londyńskiej szkoły muzycznej, o pięknej barwie głosu, Jarosław Kozielski przejmującą balladą „Song to the Siren”. W przerwach między utworami były życzenia i wspomnienia, m. in. Małgorzaty Gerlicz (partnerki Piotra Kaczkowskiego w „Popłudniu z młodością”), Tadeusza Sznuka, Krystyny Sikory, Grzegorza Turnaua, Zbigniewa Preisnera, Romualda Lipki z Budki Suflera, Red Box oraz samego Piotra Kaczkowskiego, jak zwykle będącego Głosem. Koncert zakończyło chóralne odśpiewanie – wzorem koncertu sprzed 10. lat - „Cheerio”, utworu zespołu Jethro Tull, tłumaczonego przez Kasię Kubalę, będącego jednym z sygnałów Minimaxu. Uroczystość uwieńczył tort na 400 osób, wykonany przez Cukiernię Cieślikowski, o co podobnie jak druk programu przez Drukarnię Matrix postarała się niezawodna Agencja BOOM Pani Violi Lubacz. Koncert w minimalistycznej scenerii z oszczędnie używanym światłem był niezwykły, jakby powiedział Bohater wieczoru „czarowny”. Cała uroczystość, pisana sercem, dla Piotra Kaczkowskiego i Jego Gości oraz wszystkich, którzy w koncercie wzięli udział – mam nadzieję - stała się niezapomnianym przeżyciem.

1 komentarz:

  1. Mój mąż - stały admirator Piotra Kaczkowskiego i Jego jubileuszy zaproponował bilety na ten koncert mnie i mojemu gościowi, którego w tym czasie zaprosiłam do wspólnej realizacji performance, Alastairowi MacLennanowi, wybitnemu szkockiemu artyście. Alastair zresztą parę tygodni wcześniej obchodził swój jubileusz - "okrągłe" urodziny. Byłam pełna obaw, bo spodziewałam się dłuższych kwestii mówionych, a mój gość nie zna języka polskiego. Jakże byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam, że wcale go to nie nużyło. Muzyka była wspaniała i bardzo był nią ucieszony - to były utwory takie same lub podobne do tych z lat jego młodości. Dziękujemy :) Jagoda i Krzysztof

    OdpowiedzUsuń