czwartek, 23 kwietnia 2009

"Czyż przewidzieć można z góry co wymyślą kreatury?"

Pytanie retoryczne, zadawane od wieków, a tak lapidarnie sformułowane przez Mistrza Jana Sz.
I oczywiście przewidzieć nie sposób, szczególnie żyjącym "inaczej", czyli uczciwie. Dziś odebrałam informację, że byłym dyrektorom Programu 3 Polskiego Radia, odwołanym w iście czekistowskim stylu, do spreparowanych przez „Gazetę Wyborczą” zarzutów dodano zwolnienie dyscyplinarne! Ludziom, którzy przywrócili kiedyś elitarnej stacji, dawny charme i blask, zbliżyli ją z powrotem do czasów, w których była anteną kultową, zarobili dla niej pieniądze, znanych z uczciwości właśnie, postawiono najpierw w mediach zarzuty niemal kryminalne, ostatnio dodając, że wskutek rzekomego nie stawiennictwa się dyrektora (-ów) na baczność na wezwanie pani z kadr, zwalnia się go (ich) w trybie dyscyplinarnym! Dodać należy, że owo natychmiastowe wezwanie – bez uprzedzenia – miało miejsce o 15.15! Pośpiech rodem z piekła, zupełnie jakby podejmującym taką decyzję grunt palił się pod nogami, co nie jest dalekie od prawdy, bo podejmujący decyzję jest niekoniecznie legalnie na funkcji p.o. prezesa zarządu PR. Idąc tym torem jego decyzja była z punktu widzenia prawa nieważna i pozostaje nieważna do chwili obecnej, tylko zupełnie nie wiadomo dlaczego wciąż pozostaje decyzją jedynie słuszną. Wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej PR kilka razy mówił o „prawdzie” radiowych nominacji i odwołań oraz konsekwencji wynikających z tego faktu. I mimo, że wszyscy, którzy powinni wiedzieć wiedzą, to nikt nie reaguje zgodnie z literą prawa. Kancelaria prezydenta i premiera wymownie milczy albo odsyła do KRRiTu, który tchórzliwie nie wychodzi z okopów (czytaj stanowisk) i jakoś głuchy i ślepy na jawne preparowanie rzekomych argumentów.
Największą (niezawinioną) winą odwołanego w nocy i pod stołem dyrektora Trójki
był fakt powołania Go na to stanowisko w czasach rządów premiera - prezesa Jarosława. Zrobiono z niego człowieka czyszczącego buty prezesowi i ta opcja musiała wygrać z opcją zdrowego rozsądku, elementarnej uczciwości i działań ponad partyjnych, których pełne usta mają wszyscy posłowie herbu hipokryta tego kraju.
Trzymający władzę p.o. prezes PR mimo niespełniania warunków, twardo się trzyma
i stanowi swoje, nomen omen, wijące się prawo, na które nie mają wpływu tzw. ustawy wyższego rzędu, którym te niższe powinny podlegać.
Retoryczne pytanie zawarte w tytule zawiera próbę odpowiedzi, skąd uczciwy szary mieszkaniec tego kraju ma wiedzieć co jest dobre, a co złe, jeśli prawo stanowią niepraworządnie powołani prezesi, dyrektorzy, szefowie rad nadzorczych, pewnie ministrowie itd., itd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz