środa, 5 sierpnia 2009

Czy na pewno tak się wybiera rady nadzorcze, czyli o pomysłowości i nieudacznictwie KRRiTu

Cicho, szybko i „pod stołem” (zupełnie tak jak na początku roku w Programie 3 PR), dokonano wyboru nowych rad nadzorczych Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.
Tak przemyślnym działaniem, przed złożeniem rocznego sprawozdania i uzyskaniem absolutorium (= przepustka na kolejną kadencję) Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zachowuje władzę swoich promotorów. Ujawnia przy okazji jakich naprawdę epokowych „zmian” w myśleniu i działaniu dokonało rewolucyjne Prawo i Sprawiedliwość.
Dwaj Panowie K. wychowani w czasach jedynie słusznych nie mieli kiedy nabyć umiejętności posługiwania się procedurami demokratycznymi (bo i skąd?), tak więc swoich „zmian” dokonują każdorazowo „w sytuacji wyższej konieczności”, za pomocą zamachów pałacowych, uprzednio inwigilując swoich przeciwników, ale i wyznawców. Właściwie to nic dziwnego, bo zasad demokracji nie mieli się od kogo i kiedy nauczyć w tamtych czasach, poza tym w swoich działaniach opierali i opierają się wyłącznie na megalomańskim założeniu, że i tak wiedzą najlepiej, wszyscy poza nimi są agentami lub działają w bliżej nie nazwanym „układzie”, więc każdorazowo jak to przydatne naginając prawo do swoich sztuczek. Doskonałą ilustracją jest przysłowie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.
Tak więc wybrana za ich czasów Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dziś już prawie na odlocie, nie zważając na formalne, przewidziane demokratycznymi procedurami zasady, nie bacząc na uchybienia formalne, ale przede wszystkim nie chcąc utracić wpływów czyli władzy, dokonuje niezgodnego z prawem wyboru rad nadzorczych publicznych mediów.
W nowym składzie rad nie ma, o czym wielokrotnie mówiono, konsultacji w środowiskach twórczych, tak więc brak medioznawców i przedstawicieli stowarzyszeń twórczych, ludzi kultury, dziennikarzy jak na lekarstwo, są za to finansiści, ekonomiści, w nadmiarze prawnicy i co najciekawsze osoby zidentyfikowane jako „członkowie poprzednich rad nadzorczych tak radia jak i telewizji (!)” Mniejsza już o to jaką partię i zawody reprezentują, bo i tak nie może być inna niż bliźniaczo podobna.
Naturalnie przewodniczący KRRiT (dziennikarz, samorządowiec!) zapewnia w swoich mentorskich, pełnych zaangażowania wypowiedziach, broniących wyboru tychże, że misja i obiektywizm mediów stanowi dla niego i członków rad nadzorczych przedmiot priorytetowych, tylko niestety nigdy nie spełnionych wobec widza i słuchacza, życzeń. A rzeczywistość skrzeczy, bo misja jest wyłącznie pustym słowem, natychmiast okazuje się, że mówki decydentów do kamery są funta kłaków niewartym zbiorem sloganów i nic nie znaczących obietnic, a widz i słuchacz po raz kolejny zostaje wystrychnięty na dudka.
Polskie Radio i Telewizja Polska, jak nadawało chłam, tak nadaje, na dyrektorskie stanowiska wybiera spośród przyjaciół Królika, nie zważając na brak kompetencji i brak podstaw prawnych (!) oraz protesty słuchaczy czy członków statutowych gremiów.
Przewodniczący KRRiT krztusząc się na temat konieczności asygnowania abonamentu jest ignorantem gdy chodzi o jego przeznaczenie (misja!), bo abonament nie jest objęty dyscypliną finansów publicznych co powoduje, że swawolni dyziowie z radia i telewizji mogą sobie robić z nim co chcą, bo nie są z niego w żaden sposób rozliczani. Czyli np. płacić nie tylko ogromne sumy za kontrakty wcale nie wyjątkowym gwiazdom, które jak się znudzą pryncypałom, albo okazują się nie dyspozycyjne, niewyobrażalne odprawy, tudzież jakiś terapeutów od ruchu - bo ktoś chory sobie wymyślił, że prezenterka wiadomości musi chodzić, nie siedzieć i koniecznie trzeba ją tego nauczyć, nie bacząc na to, skąd pochodzą środki i chyba tylko po to żeby rozpraszać widza uwagę nieprofesjonalnie i tendencyjnie przygotowanym informacjom. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to telewizja PUBLICZNA winny obowiązywać stawki wedle oficjalnej tabeli wynagrodzeń, a nie demoralizować pyszałków sumami z księżyca.
Jedni zaskarżają drugich do prokuratury, KRS ma dopiero dokonać wpisu do rejestrów składy nowych rad nadzorczych, a prasa już spekuluje kto będzie nowym prezesem TVP, w miejsce faszyzującego młokosa.
Nikt, ani przemądrzali posłowie, ani jeszcze bardziej przemądrzali urzędnicy różnej maści i wyznania nie mówią rzeczy najważniejszych: abonament to para podatek, więc taki trochę mało legalny, stąd kłopot z tzw. ściągalnością, nie stanowi części finansów publicznych, czyli nie jest zapisany w stosownej ustawie o dyscyplinie tych finansów, a co najważniejsze i jednocześnie kompletnie niezrozumiałe, jego część jest haraczem płaconym Poczcie Polskiej (!), za używanie jej konta!!!
Nie dość, że nikt nie zadaje sobie trudu by tzw. misja mediów publicznych była nie tylko papierowym hasłem, by abonamentu nie pożerały jakieś kosmiczne kontrakty, to jeszcze by nie utrzymywać pocztowego nieudacznego molocha.
Czas pokaże co stanie się z decyzją KRRiTu uznaną przeze mnie (ale z tego co czytam nie tylko) za przejaw arogancji i nonszalancji władzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz